bocian

informacja z wiosny 2013r.:

Podobno do Polski, w okolicę Bydgoszczy doleciał pierwszy bocian. Niestety marznie. Większą mądrością wykazały się natomiast boćki, które leciały do Białorusi, będąc nad Polską … zawróciły. Zawróciły i poleciały do Izraela, gdzie czekają na lepszą aurę.

informacja z lipca 2013r.:

Ulewne deszcze i niskie temperatury pod koniec czerwca mają katastrofalne skutki dla ptaków. W niektórych gminach zginęło aż 80% bocianich piskląt – najwięcej w Wielkopolsce i na Pomorzu. Ptaki padły z powodu wyziębienia organizmu. Pod koniec czerwca intensywnie padało przez 2-3 dni, co w połączeniu z silnym wiatrem i spadkiem temperatury do 10 stopni Celsjusza okazało się tragiczne w skutkach. Na zachodzie Polski bociany obrączkowane są od 20 lat – od tego momentu śmiertelność wśród młodych nigdy nie była tak wysoka: w najgorszych latach było to 20% młodych, przeciętnie 10-15%. Tymczasem w 2013r. w niektórych rejonach śmiertelność sięgnęła 70-80%.

Miłośnicy ptaków – zawodowcy i amatorzy – rozpoczęli kontrolę gniazd, by uniknąć tragedii. Niestety w wielu przypadkach znajdują tam tylko martwe młode. Bociany nie mają szans, by wyrzucić martwe młode z gniazda – te ważą bowiem ok 2 kg. A wyrzucenie martwych ptaków jest konieczne, bo inaczej stają się one źródłem zarażenia różnymi chorobami. A przecież jeszcze trochę ptaków przeżyło i wymagają one ochrony.

Polska nazywana jest często „bocianim rajem”. Populacja bociana białego liczy ok 49 tys par – najwięcej na świecie. A to dlatego, że ptaki znajdowały tu sprzyjające warunki do życia.

Wśród wszystkich przysmaków, jakie oferują polskie łąki, bociany najbardziej lubią norniki. W latach gdy tych gryzoni jest pod dostatkiem, bocianie rodziny wychowują średnio o jedno,dwa pisklęta więcej niż w latach , gdy jest ich mało. Oczywiście bociany lubią też żaby, ryby, pasikoniki, dżdżownice, raki, węże, jaszczurki..

Bociany z Afryki przylatują w połowie marca, a ostatnie osobniki na przełomie kwietnia i maja. Niektórzy podróżnicy startują aż z  RPA. Większość z bagien i sawann w okolicach równika – głównie Czadu i Sudanu. Żeby przewidzieć kiedy do nas dotrą, trzeba sprawdzić , jaka tam panuje pogoda. Jeśli jest wilgotno i ciepło, ptaki wyruszą na wędrówkę nawet w połowie lutego. Susza i chłody mogą je zatrzymać aż do końca marca.

Ptaki lecą ze średnią prędkością 30 km/h, przez 8-10 godzin, co oznacza, że codziennie przemierzają około 250 kilometrów. Przed najbardziej wytrwałymi podróżnikami 8.000 kilometrów. Startują późnym porankiem. Wtedy rozgrzane powietrze zaczyna unosić się ku górze, tworząc tak zwane kominy termalne. Bociany wyszukują taki komin, dofruwaja do niego lotem wiosłowym, uderzając skrzydłami dwa razy na sekundę, a potem przestają uderzać. Po osiągnięcia pułapu kilometra, a czasem czterech kilometrów, zaczynają lot szybowcowy na północ i na północny zachód. Straciwszy wysokość, znów odnajdują komin, wznoszą się i ponownie szybują.  Kominy nie tworzą się nad wodą, żeby więc ominąć Morze Śródziemne, tysiące bocianów koncentruje się nad cieśniną Bosfor. Co czwarty afrykański bocian leci do Polski.

Lecąc, śpieszą się. Wbrew utartym przekonaniom bociany wcale nie przylatują do gniazd, które same zbudowały. Krążą po okolicy i wybierają najlepsze miejsca na legowisko, a więc bezpieczne, ciepłe i obfitujące w pożywienie czyli blisko pól i łąk.

Im wcześniej bowiem para zajmie gniazdo i złoży jaja, tym więcej wychowa piskląt. Wczesne pojawienie się zapewnia też korzystniejsze perspektywy lokalowe. Starsze gniazdo jest o wiele lepsze. W Polsce są gniazda liczące nawet sto lat. Reperowane i nadbudowywane przez cały sezon, rok po roku, kogą osiągać ponad tonę wagi, dwa metry wysokości i średnicę półtora metra. Gałęzie na konstrukcję znosi samiec, wplata je samica. Wyściółkę zaś stanowi zbita ziemia, słoma, siano, szmaty, kawałki folii i papieru.

bociek - to jedna z pierwszych oznak wiosny

bociek – to jedna z pierwszych oznak wiosny

Taką pożądaną siedzibę zajmuje ten, kto pojawi się na niej pierwszy, albo będzie silniejszy od pierwszego, albo będzie parą silniejszą od poprzedniej. Dom bierze w posiadanie ten, kto wyprzedzi konkurentów i będzie w stanie go obronić. Bywa więc tak, że pierwsza para zajmuje gniazdo przez kilka godzin, druga para przez jeden dzień, a dopiero trzecia para wychowuje w nich dzieci.Wyjątkowo agresywne sa osobniki, które przyszły na świat w Afryce i po raz pierwszy przylatują do nas na lęg. Mają bowiem do wyboru: budować gniazdo albo siłą zająć cudze. Zwykle wybierają to drugie, bo zlepienie nowego gniazda trwa nieraz nawet cały sezon. Jeśli zatem zaczynają budować wiosną, mogą nie zdążyć założyć rodziny.

Zwykle w gnieździe najpierw pojawia się samiec i czeka na samicę. Nie ukochaną, ale jakąkolwiek!! Dosłownie pierwszą, która będzie pełnoletnia (starsza niż trzy lata) i zaakceptuje jego oraz gniazdo. Samice jednak są wybredne i wyrachowane. Preferują stare gniazda, nawet kilkudziesięcioletnie. Gdy samica uzna przygotowane przez samca miejsce za wystarczająco komfortowe, zaakceptuje partnera. Jeśli gniazdo wyjątkowo przypadnie jej do gustu, samica gotowa jest się o nie bić. Bez wahania zaatakuje i wypędzi dotychczasową lokatorkę. Samiec nie wtrąca się w damskie walki, czeka na wynik pojedynku. Bez sprzeciwu zaakceptuje nową partnerkę. Pary łączą się zwykle na jedne sezon. „Bocianie małżeństwo” nie ma nic wspólnego z romantyczną miłością – to raczej półroczny kontrakt od maja do września, którego celem jest wychowanie potomstwa. W kwietniu realizowany jest pierwszy etap – składanie jaj. Może ich być nawet sześć, ale zwykle są trzy, cztery. Samica składa jaja co dwie doby. Różnica wielkości między najstarszym a najmłodszym pisklęciem jest więc wyraźna. Ma to ogromne znaczenie, gdy rodzeństwo zasiada do posiłku.

Rodzice przynoszą do gniazda przysmaki, zrzucają je do środka i lecą po następne. Pisklęta zaś walczą o jedzenie. Mały bociek nie ma w tej rywalizacji szans. Szansa pojawia się dopiero, gdy jedzenia jest dużo i silniejsze rodzeństwo odpoczywa z pełnymi brzuchami. Jeśli jedzenia jest niedobór – młodsze pisklę marnieje. W tej sytuacji rodzice nie czekają, aż osłabione dziecko dopadną choroby. Po prostu wyrzucają je z gniazda. Najczęściej małe ginie po zderzeniu z ziemią. Reszta piskląt dorasta silna i zdrowa pod fachową opieką rodziców. Są na tyle silne, że mogą się już udać w podróż do Afryki.

Bociany pozbywają się piskląt także wtedy gdy w okolicy brakuje pożywienia. Wykonanie wyroku bierze na siebie matka. Pozbywa się najstarszych i najbardziej żarłocznych synów. Pozostałe maluchy samica karmi mięsem zabitych braci. W ten brutalny sposób bociany troszczą się o to, aby przeżyło najwięcej spośród wyklutych samic – to ich kondycja i liczebność ma kluczowe znaczenie dla przetrwania gatunku. To samice znoszą i wysiadują jaja. To samice są głową rodziny – samce choć niezbędne do reprodukcji, wydają się całkowicie podporządkowane samicom.

Bociany nie są tak łagodne i sympatyczne, jak nam od dzieciństwa wpajano. Ptaki te nie dają się oswoić, ani nie pozwalają się do siebie zbliżyć. Pojawiający się człowiek zawsze oznacza dla nich niebezpieczeństwo. Dlatego nawet jeśli mamy dobre intencje i chcemy na przykład pomóc boćkowi, który złamał skrzydło, powinniśmy zachować ostrożność. Zagrożony ptak celuje dziobem prosto w oko. Celowanie w oko to reakcja typowa dla drapieżników, a bocian to ptak drapieżny. Z wielką wprawą bocian poluje na niewielkie ssaki i gryzonie – myszy, nornice, krety, a nawet małe zające i jeże, zjada też pisklęta gnieżdżących się na ziemi ptaków. Widok dostojnie stąpającego po łące boćka, który łapie żaby, nie oddaje zatem prawdziwej natury tego ptaka.