Egipt

Wyprawy na inne kontynenty zaczęłam od wycieczek z biurem podróży. Kilka takich wyjazdów skutecznie mnie wyleczyło z tej formy podróżowania. Było pięknie i dużo zobaczyłam, ale brakowało mi spontaniczności i niepewności – przygody.

Podczas pobytu w Egipcie odkrywa się jedną z najwspanialszych cywilizacji świata. Tłumy turystów ściągają tutaj nie tylko ze względu na piramidy i inne architektoniczne cuda z kamienia, które przetrwały od czasów Herodota, Antoniusza i Kleopatry. Egipt ma znacznie więcej atrakcji: od Białej Pustyni przez rafę koralową po otwartych ludzi.

Podczas wycieczki po Egipcie zjechaliśmy ten kraj z góry na dół, od Aleksandrii aż po Abu Simbel. Na koniec wylądowaliśmy w Hurghadzie. Już przy pierwszym wejściu do Morza Czerwonego zaliczyłam spotkanie z jeżowcem. Z kilkudziesięcioma igłami w noce i krwawiącą stopą wylądowałam w egipskim prowincjonalnym szpitalu. A tam bez znieczulenia, brudnym nożykiem lekarz nacinał mi stopę by wyjąć każdą z igieł.

Nurkowanie w Morzu Czerwonym było cudowne. Do dziś uważam, że egipskie rafy koralowe są najpiękniejsze spośród tych jakie do tej pory widziałam. Niesamowite bogactwo świata podwodnego. Ani rafy w okolicy Meksyku, ani te w okolicy Galapagos nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia…

Wycieczkę po Egipcie rozpoczęliśmy klasycznie czyli w Kairze. Kair to największe miasto Afryki i na Bliskim Wschodzie. Cała aglomeracja liczy niemal 18 mln mieszkańców. Wśród wielu atrakcji warto tutaj odwiedzić Muzeum Egipskie, w którym zgromadzone sa najcenniejsze skarby Tutenchamona: mumie, sarkofagi, reliefy… Po 1-2 dniach pobytu w mieście wszyscy zazwyczaj jadą do Gizy.

Piramidy w Gizie fascynowały przybyszów z Europy już od starożytności. Grecy nie mogli uwierzyć, że cały kraj przez dziesiątki lat budowały grobowiec dla króla, Rzymianie podziwiali ogrom przedsięwzięcia, krzyżowcy zaś dopatrywali się w nim ingerencji sił nadprzyrodzonych. Bo rzeczywiście piramidy i dziś robią wrażenie. Są naprawdę olbrzymie. Największa piramida to piramida Cheopsa. Już z odległości kilkunastu kilometrów widać ten ostrosłup prawidłowy o ścianach nachylonych pod kątem prawie 52 stopni, wzniesiony na planie kwadratu o boku 230 metrów, którego boki wyznaczają kierunki świata. Budowla miała pierwotnie wysokość 146 metrów. Dziś, pozbawiona wierzchołka, sięga 139 metrów. Ten niezwykły obiekt wzniósł drugi władca z IV dynastii – Chufu, zwany Cheopsem, który panował w latach 2551 – 2528 p.n.e.

Dla Egipcjan grobowiec, w którym składano mumię, był pośmiertnym mieszkaniem ciała i duszy zmarłego. A właściwie dusz, bo Egipcjanie wierzyli, że człowiek posiada co najmniej dwie: dusze KA będącą niematerialnym odbiciem ciała lub wartością człowieka nadaną mu przez bogów oraz duszę BA, która żyła w państwie umarłych, jeśli na ziemi przetrwało ciało. I właśnie w trosce o życie BA Egipcjanie starali się o zachowanie ciała, poddając je mumifikacji. Król wykorzystywał potęgę państwa, budując mieszkanie dla siebie po śmierci. Była to jedna z pierwszych rzeczy, którymi zajmował się po objęciu władzy.

Na piramidę Cheopsa składa się 2,3 mln bloków wapiennych o średniej masie 2,5 tony. Były one dostarczane z kamieniołomu w Tura, położonego o kilka kilometrów w górę Nilu, na wschodnim brzegu rzeki. W sumie więc masa piramidy przekraczała 6 milionów ton – nigdy wcześniej, ani później człowiek nie nie wzniósł tak ciężkiej konstrukcji. Piramidę wznoszono przez całe życie Cheopsa. Liczba bloków podzielona przez 23 lata daje 100 tysięcy bloków układanych rocznie (czyli dzienni 285 bloków!) W miarę postępu prac bloki trzeba było układać coraz wyżej. Od pewnego poziomu niemożliwe stawało się wykorzystywanie zwierząt pociągowych, a nawet maszyn prostych – zostawała siła odpowiednio zorganizowanych zespołów ludzi.

Naukowców od dawna nurtowało pytanie, jak 4,5 tys lat temu mogły powstać tak wspaniałe konstrukcje. Tworzyli cudo z kamienia, nie znając koła, koni, narzędzi z żelaza… Naukowcy długo sądzili, że przy wznoszeniu egipskich piramid pracowali niewolnicy – wydawało się bowiem, że tylko ich można było zmusić do katorżniczej pracy, jaką było dźwiganie i układanie ciężkich, kamiennych bloków. Dziś jest już pewne, że to fałszywa hipoteza. Praca przy budowie piramid była ciężka, ale nie niewolnicza. Kiedy kończył się czas służby, każdy robotnik opuszczał miasto z workami pełnymi pszenicy i jęczmienia – w starożytnym Egipcie zboże było powszechnym wynagrodzeniem za pracę.

Na budowę pracowały dwa gigantyczne zespoły ludzi po 100 tysięcy każdy. Zgromadzenie w jednym miejscu tak ogromnej siły roboczej zapewniało sprawne prowadzenie budowy. Cena za to była jednak niebagatelna – państwo prowadziło niemal wyłącznie tę jedną inwestycję.

Chufu (Cheops) był pierwszym, ale nie ostatnim władcą, który na miejsce wiecznego spoczynku wybrał sobie płaskowyż Giza. W jego ślady poszedł młodszy syn i drugi następca – Chafre, król w latach 2520-2494 p.n.e. Jego piramida ma mniejsze wymiary podstawy, lecz z powodu nieco większego kąta nachylenia ścian osiąga niemal wysokość piramidy Cheopsa. To elementem tej piramidy jest słynny Wielki Sfinks z ciałem lwa i głową króla.

Ostatnim wiecznym mieszkańcem Gizy miał być Menkaure, który na południe od zespołu Chefrena wzniósł najmniejszą piramidę (65,6 metra wysokości), której towarzyszą trzy piramidy królowych i zespół świątyń grobowych.

W pobliżu są jeszcze piramidy zbudowane ku chwale faraonów Chefrena i Mykerinosa. Grobowca Chefrena, czwartego z kolei władcy starożytnego Egiptu, strzeże lew z ludzką głową. Tą tajemniczą twarz z odłupanym nosem i fragmentem brody zna cały świat. To słynny Sfinks. Uważa się, że ma twarz faraona Chefrena.

Piramidy nie spełniły pokładanych w nich nadziei i nie ustrzegły mumii władców i wyposażenia ich grobów przed rabusiami.

Będąc w temacie piramid warto udać się do Sakkary. Znajdują się tutaj najstarsze grobowce i koptyjskie klasztory. Największą atrakcją, celem pielgrzymek wielu turystów, jest tam piramida schodkowa Dżesera. Pochodzi z 2650r. pne. Warto też zobaczyć Serapeum, krypty świętych byków Apisów – 25 granitowych sarkofagów w bocznych komorach ciemnego korytarza robi wrażenie.

W mieście Luksor znajduje się ciągnąca się 260 metrów nad brzegiem Nilu świątynia, która jest perłą starożytnych Teb. Przy wejściu do niej znajduje się imponujący posąg siedzącego Ramzesa i obelisk z różowego granitu. Niedaleko miasta, zaledwie 2,5 km dalej znajduje się świątynia w Karnaku – to właściwie zespół świątyń tebańskich. W świątyni Amona, boga wiatru, urodzaju i płodności, 122 kolumny wysokie na 21 metrów stoją w 9 rzędach. To jedno z największych arcydzieł egipskiej cywilizacji. Imponująca jest tutaj aleja sfinksów z baranimi głowami. Ciągnie się aż do świątyni w Luksorze.

Z Luksoru na południe udaliśmy się statkiem po Nilu. Takie rejsy są niezwykle relaksujące, a same statki przypominają pływające hotele. Na kilku poziomach na turystów czekają kajuty, bar, restauracja oraz basen i leżaki na górnym pokładzie. W ten sposób dopłynęliśmy do Asuanu.

Asuan od tysiąclecia był strategicznym miejscem dla władców Egiptu. To właśnie tutaj krzyżowały się szlaki handlowe i tam znajdowała się baza wojennych wypraw w głąb kontynentu. Już od czasów Starego Państwa miasto stanowiło swoistą strażnicę południowych granic imperium. Było także ważnym ośrodkiem z uwagi na bogactwa naturalne. W czasach starożytnych niemal cały kraj zaopatrywał się tam w kamień wykorzystywany do wznoszenia okazałych budowli (obecnie eksploatowana jest tam m.in. ruda żelaza).

Jednym z najlepiej zachowanych kompleksów z okresu faraonów jest świątynia bogini Izydy na wyspie Agilkia. Szczególne wrażenie robi a pylony (bramy) o wysokości 18 i 22 metrów, ozdobione reliefami sławiącymi odwagę i mądrość starożytnych królów.

Warto wybrać się jeszcze dalej na południe do oddalonego o 300 km Abu Simbel. Niezwykłe świątynie skalne Ramzesa II (Wielka Świątynia) i Nefertari (Mała Świątynia) najlepiej oglądać wczesnym rankiem. O wschodzie słońca potężne, ponad 20 metrowe posągi najpotężniejszych władców Egiptu prezentują się okazale. Cały kompleks budowano przez dwie dekady rządów Ramzesa II, a efekt jest zachwycający – wejścia do świątyni strzegą cztery posągi Razmzesa II, a między nogami faraona znajdują się figury jego rodziny: matki Tuji, żony Nefertari, a także synów i córek. Choć może się to wydawać nieprawdopodobne, świątynie jeszcze pół wieku temu stały w zupełnie innym miejscu. Za sprawą polskiego profesora Kazimierza Michałowskiego i zespołu pracującego pod jego kierownictwem, całość została pocięta za pomocą pił i niczym budowlę z klocków złożono ją nieopodal, 60 metrów wyżej, na specjalnej sztucznej górze. Taki zabieg nie był fanaberią szalonego naukowca, a konsekwencją budowy Wielkiej Tamy Asuańskiej.

Już na początku XXw. na Nilu wybudowano zaporę. Jej skuteczność okazała się jednak niewystarczająca i w latach 1960. Egipcjanie zdecydowali się na budowę drugiej, znacznie większej. Ostatecznie wysiłkiem 30 tysięcy robotników, wzniesiono Wielką Tamę Asuańską, która ma ponad 3,5 kilometra długości, 111 metrów wysokości i szerokość od kilometra u podstawy do 40 metrów na szczycie. Z materiału, który wykorzystano do jej powstania, można by wybudować 17 piramid Cheopsa.

Teoretycznie przedsięwzięcie okazało się sukcesem, bo Egipcjanie zyskali możliwość zapobiegania powodziom, dostarczania wody w czasie suszy i dodatkowe źródło energii. Ale natura nie lubi interwencji, o czym potomkowie Kleopatry szybko zaczęli się przekonywać. Nawożone osadami rzecznymi tereny uprawne nad Nilem jałowieją, bo tama zatrzymuje przepływ żyznych mułów, i rolnicy zmuszeni są sięgać po nawozy sztuczne. W całej wschodniej części Morza Śródziemnego obserwuje się zubożenie ekosystemu, zmniejszenie połowu ryb i zmiany w zasoleniu wody. Ponadto Jezioro Nasera, powstałe po wybudowaniu tamy, zalało rozległe obszary i spowodowało konieczność przesiedlenia ponad stu tysięcy Nubijczyków. Wody zbiornika groziły także zalaniem bezcennych zabytków, co spowodowało przenosiny licznych budowli. Ograniczone tamą wody Nilu cały czas stanowią jednak potencjalne niebezpieczeństwo dla wielu milionów obywateli. W razie zniszczenia tamy powstała fala momentalnie zrówna z ziemią okoliczne tereny. Badania wykazały, że jeszcze w Kairze, czyli 900 kilometrów na północ, fala mogłaby mieć od kilku do kilkunastu metrów wysokości.

Przez blisko miesiąc podróżowaliśmy po Egipcie autobusem, pociągiem, statkiem (po Nilu) i na wielbłądzie. Zobaczyliśmy wiele wspaniałych miejsc, warto jednak wspomnieć o jeszcze jednym – bardzo słynnym „zabytku” – Dolinie Królów.

64 grobowce, które miały władcom Egiptu zapewnić nieśmiertelność, jak piramidy w Gizie, rozrzucone są po całej Dolinie Królów. Pochodzą mniej więcej z okresu 1490-1100r. pne. Najstarsze  groby mieściły się w wąskich szczelinach skalnych, późniejsze tworzą systemu korytarzy i sal wykutych w skale, Krypty zwiedza się, schodząc po wąskich metalowych schodach. Sarkofagi i ścienne malowidła dowodzą, ze umierający władcy mieli nadzieję trafić do lepszego świata. Chowano ich z naczyniami, żywnością, przyborami toaletowymi. Na ścianach są opisy wędrówek zmarłych królów przez mrok nocy. Rysunki demonów, niesamowitych stworów. największym odkryciem archeologicznym, przed którym świat osłupiał z wrażenia, był grobowiec Tutenchamona. Mumia króla spoczywała w sarkofagu w trzech trumnach. Jedna z nich była ze złota, ozdobiona szlachetnymi kamieniami, m.in. turkusami. Warto zwiedzić także groby kolejnych Ramzesów, Setiego I czy Amenhotepa II.

Informacje Praktyczne:

– wiza – konieczna, ale łatwa do uzyskania na lotnisku lub w porcie; ważna 1 miesiąc – koszt 15 USD

5-19 lipca 1995r.