Gibraltar

Tylko 32 kilometry dzielą Gibraltar od pustynnych piasków Czarnego Lądu. Ten niewielki dystans w 711r. pokonali Maurowie pod wodzą króla Tarika. Podczas ośmioletniej kampanii podporządkowali sobie niemal cały Półwysep Iberyjski, a niezwykły cypel nazwali Górą Tirika. Panowali tam przez ponad 700 lat, aż wyparła ich armia zjednoczonej Hiszpanii. Był to skutek rekonkwisty, która zaczęła się w XIIIw. Cypel zdobył w 1462r. Henryk IV Kastylijski, rozpoczynając długi okres hiszpańskiego panowania.

Jego następczyni, królowa Izabela I Kastylijska, uznała Gibraltar za klucz do bezpieczeństwa kraju i obrony całej chrześcijańskiej Europy. Przez 30 lat panowania starała się wpoić tę myśl poddanym, gotowym bronić tego miejsca za wszelką cenę. Przez wieki tak było, aż do 1704r. kiedy to do skały podpłynął okręt dowodzony przez admirała Georga Rooke’a i otworzył ogień w stronę fortecy. Ku zaskoczeniu Brytyjczyków twierdza poddała się po zaledwie sześciu godzinach ostrzału.

Niewielka liczba obrońców i kilka tysięcy cywilów opuściło skałę niosąc flagę Gibraltaru ze złotym kluczem i obrazem czerwonego zamku na białym polu. Była to swoista relikwia zaprojektowana przez królową Izabelę. Wszyscy przenieśli się na północ do miasteczka San Roque, które nazwali „Gibraltarem w Hiszpanii”, skąd kiedyś wrócą na skałę.

Na podstawie traktatu utrechckiego z 1713r. Gibraltar przyznano Anglii „na zawsze”. Zapisano jednak, że gdyby kiedykolwiek Londyn zdecydowała się stamtąd wycofać, Madryt będzie miał prawo pierwokupu. Poza tym Anglikom nie wolno było wpuszczać na skałę Maurów i Żydów.

Przegrana z Brytyjczykami była szczególnie gorzka. Dla Hiszpanów byli to heretycy, protestanccy piraci.

Aż przyszedł rok 1779 i wielkie oblężenie Gibraltaru – kluczowy moment w stosunkach angielsko-hiszpańskich. Oblężenie trwało trzy lata, 10 miesięcy i 17 dni. Atakujący wystawili  45 tysięcy żołnierzy, 400 dział i flotę 40 okrętów. Brytyjskiego garnizonu broniło sześć tysięcy zbrojnych i trzy tysiące cywili. Wszyscy byli okrążeni, bez szansy na dostawy żywności i broni.

Gubernatorem Gibraltaru w owym czasie był wegetarianin George Augustus Elliott. Spał tylko przez 4 godziny na dobę. „Niełatwo będzie im zaskoczyć mnie lub zagłodzić” – zanotował w swoim dzienniku. Gdy obrońcy wygrzebywali ze skalnych szczelin korzenie trzcin  i ostów, walczyli o dzikie cebule, gubernator dawał przykład, nie jedząc przez osiem dni z rzędu nic poza czterema uncjami ryżu.

Do ostatecznego starcia doszło 13 września 1782r. Gibraltar nie został zdobyty przez Hiszpanów, ale większość domów na skale legło w gruzach. Jak zawsze i wszędzie na świecie bohaterska postawa garstki pozbawionych żywności i amunicji obrońców1) budzi podziw i buduje szczególny, emocjonalny związek z miejscem poddanym takiej próbie. Jak po czymś takim Brytyjczycy mieliby „opuścić Gibraltar”? Tym bardziej, że kolejne wieli i kolejne ważne wydarzenia wzmacniały więź ze skałą. Od tamtej pory to miejsce było najsłynniejszym bastionem imperium, bazą okrętów wojennych i fortecą.

W czasie II wojny światowej było to ważne miejsce u wejścia z Atlantyku na Morze Śródziemne, punkt umożliwiający międzylądowanie samolotów omijających okupowaną przez Niemców Europę. Swoisty magazyn, gdzie przechowywano góry żywności, miliony sztuk amunicji, wodę, paliwo w zbiornikach wielkości trzech boisk piłkarskich. Wszystko ukryto pod twardą skałą, a cały kompleks łączyły tunele o łącznej długości 40 kilometrów.

Najbardziej charakterystyczna dla Gibraltaru jest wysoka na 426m skała o kształcie porównywanym często do leżącego lwa, spoglądającego w stronę Hiszpanii i moczącego ogon w wodzie.

Na szczycie skały żyją słynne małpki: makaki Barbary, czyli magoty. To jedyne małpy żyjące na wolności na kontynencie europejskim. „Ani najazd Maurów, Hiszpanów czy Anglików, ani kule czy kartacze nie potrafiły ich zniszczyć” – pisał jeszcze w XVIII wieku hiszpański historyk Ignacio Lopez de Ayala. Małpki zwróciły uwagę Winstona Churchilla podczas jego pobytu w 1943r. Wydał polecenie, by sprowadzić ich więcej z Afryki Północnej, ponieważ ich populacja się zmniejszyła (do zaledwie 7 sztuk), a stary przesąd mówi, że jeśli małpy kiedykolwiek znikną, to Brytyjczycy także… Dzisiaj dbają jednak o nie tylko Gibraltarczycy, a nie brytyjscy żołnierze. Obecnie na Gibraltarze mieszka blisko 300 magotów. Są przyzwyczajone do obecności turystów i potrafią być bardzo swawolne – a to zabiorą komuś czapkę, a to zmyślnie wyciągną z kieszeni ciastko lub kanapkę. Zbliżając się do nich trzeba bardzo uważać, bo potrafią ugryźć lub podrapać. Pod żadnym pozorem nie wolno ich karmić – grozi za to kara w wysokości 500 funtów.

Spośród atrakcji Gibraltaru warto odwiedzić jeszcze imponującą jaskinię św. Michała – jedną z 150 grot, którymi poprzecinana jest od wewnątrz gibraltarska skała. jaskinia była użytkowana już w czasach rzymskich, Maurowie włączyli ją w swój system obronny, w XIXw. organizowano tam pikniki, wesela i pojedynki, w czasie wojny stworzono tam szpital polowy. obecnie ze względu na dobrą akustykę odbywają się tam liczne koncerty oraz spektakle.

Gibraltar to dziwne połączenie portu śródziemnomorskiego z prowincjonalnym angielskim miasteczkiem z lat 50. XXw. Policjanci chodzą w słynnych czapkach, jak w Londynie. W szkołach dzieci uczą się według brytyjskiego programu, wszyscy mają brytyjskie paszporty i oczywiście mówią po angielsku, choć po hiszpańsku też. A jednak jak podkreślają, nie są Anglikami.

Ludzie są tu pogodni, otwarci na innych, panuje atmosfera małego miasteczka , w którym wszyscy się znają, rzadko stąd wyjeżdżają, a nawet jeśli pojada na studia, to najczęściej wracają. Antropolodzy, który badali tutejszą kulturę, twierdzą, że stworzono tu coś wyjątkowego. Wieloletniej / wielowiekowej izolacji mieszkańcy zawdzięczają swoistą mentalność, poczucie życia w oblężonej twierdzy. Wielu Gibraltarczyków żyje w stylu „genueńskim” – ciasno, ale przyjaźnie, w dużych rodzinach z domami sąsiadującymi drzwi w drzwi. W epoce wielkiej mobilności tutaj większość ludzi żyje w tych domach rodzinnych od 300 lat.

Pytani, czy woleliby stanowić część Hiszpanii, czy pozostać na brytyjskim terytorium, Gibraltarczycy zdecydowanie wybierają to drugie. W referendum w tej sprawie w 1967r. 12 tysięcy ludzi tak właśnie głosowało – za opcją hiszpańską były 44 osoby. Niechęć do Hiszpanii nasiliła się gdy w 1969r. rząd Franco zamknął granicę z cyplem. Do dziś żywe są opowieści, jak to Hiszpanie nie przepuścili ambulansu, który wiózł tlen do gibraltarskiego szpitala. Albo nie pozwolili pewnej kobiecie pójść na pogrzeb matki parę kilometrów po hiszpańskiej stronie.

Granicę otwarto dopiero w 1982r. – tylko dla pieszych. W pełni sprawę załatwiono dopiero dwa lata później na mocy umowy podpisanej w Brukseli przez szefów dyplomacji obu państw. Przystąpienie Hiszpanii do Unii trochę poprawiło klimat, ale nie we wszystkich sprawach – nie udało się m.in. dogadać w sprawie uznania granicy z Gibraltarem w ramach unijnego prawa.

Ponieważ kolejne rządy Hiszpanii wracały do tematu odzyskania tego terytorium, doszło do tajnych rozmów2) między Madrytem i Londynem. Ich rezultatem w 2002r. było oświadczenie w parlamencie szefa brytyjskiego resortu spraw zagranicznych Jacka Strawa, że oba państwa zgodziły się na „podział zwierzchnictwa”. Wówczas to władze Gibraltaru postanowiły zorganizować referendum w tej sprawie. Przeciw pomysłowi „podzielenia się” wypowiedziało się 98,48% głosujących.

Szczęść lat później, w nawiązaniu do wyniku tego referendum, minister ds. europejskich Jim Murphy powiedział: „Rząd Wielkiej  Brytanii nigdy – a wiem, że słowo „nigdy” w polityce jest rzadko używane – nie zgodzi się na porozumienie bez zgody władz i obywateli Gibraltaru. To ważny komunikat, który z ufnością przekazujemy ludności Gibraltaru, tamtejszemu rządowi i Hiszpanii”.

1996r.