Isla del Sol

Isla del Sol (Wyspa Słońca) – to miejsce gdzie według inkaskich wierzeń narodziły się najważniejsze bóstwa – Słońce (Inti) i pierwsi Inkowie. Wyspa jest uważana za świętą przez Indian Ajmara i Keczua. Znajduje się na niej kilkadziesiąt pozostałości po indiańskich budowlach, świadczących o bogatej historii tego miejsca, a widoki rozpościerające się z gładkich szczytów wręcz oszałamiają otaczającym wyspę błękitem Jeziora Titicaca.

Na Wyspie mieszka ok 2 tys mieszkańców. W drobno rozsianych po wyspie wioskach przeważają skromne gliniane chatki bez elektryczności. Domki usiane są między poletkami ziemniaków.

Na wyspie nie ma ani jednego samochodu lub motoru. Tu obowiązuje ruch pieszy. Z jednego krańca wioski na drugi można się przedostać tylko pieszo lub łódką. Wyspa ma zaledwie 10 km długości i można ją całą przejść w ciągu jednego dnia. Co też ja uczyniłam. Prowadząca grzbietem wyspy droga na Isla del Sol kończy się w miejscu ofiarnym, gdzie na wielkim kamiennym stole z widokiem na jezioro składano w ofierze dziewice. Dziś to najpopularniejsze miejsce piknikowe na wyspie.

W trakcie swojej wędrówki mogłam obserwować codzienne życie mieszkańców. Spotykałam rybaków, pasterzy, rolników. Spotkałam też ludzi pracujących przy budowie drogi – ręcznie nanosili i układali kamienie aby utwardzić górską ścieżkę. Co ciekawe szłam tymi samymi ścieżkami, które „zbudowali” Inkowie. W całym regionie, który Inkowie zamieszkiwali, zbudowali system dróg Qhapaq Nan. W szczytowym okresie zanim Francisco Pizzaro uwięził Atahualpę i zapoczątkował upadek państwa Inków, system dróg liczył ok 50 tys kilometrów. Wedle kroniki Felipego Guamana Poma de Ayali istniało sześć głównych nitek, niemniej podstawą sieci drogowej były dwie arterie: Wielka Droga Królewska oraz Droga Nadbrzeżna. Pierwsza, licząca 5.200 kilometrów, wiodła przez Andy od Quito przez Cuzco do Tucuman. Druga ciągnęła się wzdłuż wybrzeża, między dzisiejszymi miastami Tumbes i Santiago de Chile. Pomiędzy nimi poprowadzono szereg dróg poprzecznych i pobocznych, nadających Qhapaq Nan kształt nieco koślawej drabiny. Do dziś zachowało się – w różnym stanie – około 23 tysiące kilometrów.

Drogi są nie tylko świadectwem potęgi władców z Cuzco, ale również ich administracyjnej oraz inżynierskiej sprawności. Prace realizowano za pomocą prostych narzędzi, często w trudnych warunkach: na dużych wysokościach (powyżej 5.000m npm), stromych zboczach, bagnistych terenach czy w lesie tropikalnym. A mimo to na całej swej długości wyłożone były kamiennymi płytami lub brukiem. Wiele szlaków okalały krawężniki lub chroniły niskie mury, które miały zabezpieczać przez osuwaniem się ziemi i skał. Nad wąwozami i przepaściami rozpinano plecione mosty, a przez rzeki o mniej gwałtownym nurcie przerzucano mosty pontonowe, spoczywające na trzcinowych tratwach.

Na głównych szlakach Inkowie zorganizowali system królewskiej łączności, na który składał się zespół szybkobiegaczy, zwanych chasqui. Przebywali oni w stacjach rozmieszczonych od siebie co sześć kilometrów. Informacje lub przesyłki przekazywano systemem sztafetowym. Liczącą ponad 2.000 kilometrów trasę z Quito do Cuzco pokonywano w mniej niż 10 dni. Dodatkowo w regularnych odstępach (co 20 kilometrów) budowano tambo, czyli rodzaj zajazdów. Często były to rozbudowane kompleksy, w skład których wchodziły również spichrze oraz składy królewskie. Inkowie słusznie rozumowali, że kto sprawuje kontrolę nad komunikacją, ten trzyma władzę. Dlatego nad stanem dróg i mostów czuwali specjalni inspektorzy. Ponadto każdy gubernator prowincji zobligowany była przez inkę do utrzymywania w należytym porządku infrastruktury drogowej, którą skądinąd chroniły specjalne prawa zakazujące  jej dewastacji.

Na wyspę można się dostać łódką z Copacabany (rejs trwa ok 30 minut).

2009r.