Poznań brzegiem Warty czyli test Wartostrady

kategoria: Rower Dla Niemowlaka czyli Wojtuś na Bezdrożach

trasa: Huby Moraskie – lasek Żurawiniec – ul. Naramowicka – ul. Lechicka – Most Lecha – Wartostrada – Most Przemysława I (i z powrotem tą sama trasą)

dystans: ok. 24,6 kilometrów

uczestnicy: Wojtuś (wiek: dwa lata), mama i tata

wyposażenie: rower, fotelik HAMAX Zenith Relax oraz kask dziecięcy MET Genio

czas: około 2 godz. (bez przerw)

mapa

Wartostrada to jedna z tych inwestycji miejskich, która nie budzi większych kontrowersji. Poznaniacy lubią spędzać czas nad Wartą, a ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż brzegu była potrzebna w tym miejscu od lat – zarówno mieszkańcom jak i turystom.

Od 2011r. Miasto regularnie rozbudowuje trasę o kolejne odcinki. Latem 2017r. oddano do użytku kolejny odcinek Wartostrady. Dziś można już przejechać lewym brzegiem warty niemal cały Poznań z północy na południe: od Mostu Lecha do Mostu Przemysława I.  Podobno pozyskano już środki z funduszy europejskich i w kolejnych latach za te pieniądze powstanie fragment od mostu Lecha do mostu Przemysła na przeciwległym brzegu rzeki. Wszystkie odcinki Wartostrady mają być gotowe do 2020 roku.

Czytając prasowe zachwyty nad Wartostradą postanawiamy osobiście przekonać się o jej atutach. W słoneczny wrześniowy weekend wsiadamy na rowery i ruszamy w drogę.

Dużo czasu zajmuje nam dojazd na początek Wartostrady. Przejeżdżając przez Rezerwat „Żurawiniec” dostajemy się do nieciekawej ul. Naramowickiej. Jest to ulica bardzo nieprzyjazna nie tylko dla rowerzystów (brak ścieżki rowerowej), ale również dla samochodów (ciągłe korki) i pieszych (wąskie i krzywe chodniki). Z trudem przedostajemy się do ul. Lechickiej, gdzie wjeżdżamy na ścieżkę rowerową poprowadzona tuż pod ekranami dźwiękowymi (odgradzającymi nas od dwupasmówki, po której pędzą liczne TIRy). Docieramy do Fortu Pośredniego IVa Waldersee II.

Poznańskie fortyfikacje istnieją już ponad 1000 lat. Ich historia sięga średniowiecza. W pierwszej połowie XIXw. powstała potężna twierdza poligonalna. Później, po zjednoczeniu Niemiec, umocnienia rozbudowano w nowoczesnym systemie fortowym. W latach 1876-1886 wokół miasta zbudowano 9 fortów głównych (nr I-IX) i 3 mniejsze forty pośrednie (IVa, VIa, IXa). W latach 1887-1890 pierścień fortyfikacji rozbudowano o kolejne 6 fortów pośrednich nowego typu (Ia, IIa, IIIa, Va, VIIa i VIIIa). Fortyfikacje były rozbudowane i modernizowane aż do wybuchu I wojny światowej, a w końcu stworzyły skomplikowany system umocnień, zajmujący ogromny obszar  o średnicy prawie 10 kilometrów.

Forty pośrednie miały narys trapezowy. Ich zdaniem było wspomaganie obrony obszaru między fortami głównymi, dlatego na głównym wale miały stanowiska tylko dla kilku lekkich dział. W tylnej części znajdowały się jednokondygnacyjne koszary oraz główny wjazd z brama i mostem zwodzonym. Fort był otoczony fosą głęboką na 6m i szeroką na 9m, chronioną przez broń przeciwszturmową umieszczoną w kaponierach na narożnikach czołowych oraz przy koszarach. Najważniejsze budowle w forcie były połączone podziemnymi korytarzami.

Fort IVa zbudowano w latach 1878-1881. W latach 1887-1890 został gruntownie zmodernizowany. Mury i sklepienia budowli podziemnych zostały wzmocnione, a kaponiery broniące fos zostały za pomocą korytarza pod fosa. Do wybuchu I wojny światowej wprowadzono różne drobne modyfikacje, np. betonowe schrony-wartownie na drodze krytej. W 1939r. na przedstoku zbudowano niewielki betonowy schron obseracyjno-bojowy. Po II wojnie fort został wysadzony i częściowo rozebrany; zachował się duży fragment koszar oraz murowane części kaponier rewersowych wraz z podziemnym korytarzem.

Obiekt można zwiedzać tylko z przewodnikiem. Obiekt jest częściowo wysadzony i poddany rozbiórce, potencjalnie niebezpieczny.

Z uwagi na fakt, ze towarzyszy nam Wojtuś nie decydujemy się na podziemną trasę turystyczną. Ruszamy dalej w kierunku Mostu Lecha. Pogoda jest cudowna i Warta z mostu wygląda bardzo urokliwie. Przejazd Mostem Lecha rowerem to wyzywanie dość ekstremalne. Można jechać ścieżką rowerową, ale problemem jest już dostanie się na nią. Ścieżka rowerowa poprowadzona jest środkiem mostu, pomiędzy dwupasmowymi drogami. Aby jednak przekroczyć bardzo ruchliwą jezdnię ponad 20 minut czekaliśmy na zielone światło – i się nie doczekaliśmy. W tej sytuacji postanowiliśmy kontynuować jazdę chodnikiem, który ma ok metra szerokości. Na tak małej przestrzeni niemożliwe jest minąć się z innym rowerzystą lub pieszym.

Tuż za Mostem Lecha skręcamy w dół w stronę Warty. Jesteśmy już na Wartostradzie. Jakby w innym świecie: równiutki asfalt, zero samochodów, sielski krajobraz. Jedziemy na południe. Czujemy się jak na wsi – i tylko bloki daleko za rzeką nie dają nam zapomnieć, że jesteśmy niemal w centrum Poznania.

Bardzo szybko docieramy na Śródkę. Z samej Wartostrady bardzo ładnie prezentuje się poznańska katedra i Śluza Katedralna (pozostałość umocnień na Ostrowie zachowaną z czasów pruskiego panowania), która jest częścią muzeum ICHOT. N Śródce robimy sobie dłuższy postój. Wojtuś najpierw biega wśród jesiennych liści a potem zjada zasłużony posiłek. Idziemy też obejrzeć bardzo popularny w Poznaniu mural…

Jeszcze kilka lat temu poznańska Śródka była miejscem zaniedbanym – strach tam było spacerować po zmierzchu. Dziś ta mini dzielnica atmosferą zaczyna przypominać krakowski Kazimierz. Poznańska Śródka z dnia na dzień staje się coraz atrakcyjniejsza. A obecnie Śródka ma nową ciekawostkę – trójwymiarowy mural „Opowieść śródecka z trębaczem na dachu i kotem w tle”, umieszczony na ścianie kamienicy obok kościoła Św. Małgorzaty. Kota i trębacza znajdziemy na dachach namalowanych budynków.

Kiedyś Rynek Śródecki znajdował się przy Rondzie Śródka. Stał na nim ratusz, bo Śródka była przecież osobnym miastem, które prawa miejskie uzyskało już w 1231r. Do tego wydarzenia nawiązuje postać Władysława Odońca, księcia wielkopolskiego, którego znajdziemy na muralu. To on lokował Śródkę jako miasto na prawie niemieckim. Więc skoro Śródka miała ratusz, to pewnie miała i trębacza. Kiedy Śródkę wcielono do Poznania, trębacz musiał znaleźć sobie nowe miejsce, dlatego błąkał się po śródeckich kamienicach, aż osiadł na jednej z nich.

Na pierwszym planie muralu znajduje się zielony budynek. Taki budynek faktycznie stał w tym miejscu – prawdopodobnie jeszcze do lat 20-stych XXw. Była tam jatka rzeźnicza, dlatego właśnie na malowidle znalazł się sklepikarz z szynka i kiełbasami. W dwudziestoleciu międzywojennym zielony budynek zastąpił inny, prostszy w formie. On także zniknął z placu podczas II wojny światowej. Od tego czasu miejsce to pozostaje niezabudowane, choć od czasu do czasu pojawiają się różne pomysły na zabudowę tej przestrzeni.

Inspiracją tego trójwymiarowego malowidła było historyczne zdjęcie Śródki z lat 20-stych XXw. Pomysł by stworzyć mural powstał już kilka lat temu. Projektem zajął się artysta Radosław Barek. Projekt muralu otrzymał dofinansowanie z programu grantowego Centrum Warte Poznania.

Czas leci więc wracamy na Wartostradę i ruszamy dalej. Bardzo szybko docieramy w okolice Politechniki Poznańskiej. W pobliżu Mostu Rocha mijamy ładnie zagospodarowaną miejską plażę, która tętni życiem pomimo jesiennej pory. Na tym odcinku Wartostrada poprowadzona jest blisko brzegu rzeki. Zatrzymujemy się by popatrzeć na płynącą wodę. Wojtuś w mig dostrzega kaczki i gdyby mógł decydować to w tym miejscu został by już cały dzień… Na szczęście na Wartostradzie pojawia się młodzież na rolkach co na jakiś czas przykuwa uwagę Wojtka. Ruszamy dalej…

Przejeżdżamy pod Mostem Rocha i po kilkuset metrach na wysokości „Przystani Poznań” oddalamy się od rzeki. Tu nowa trasa łączy się ze starym odcinkiem drogi rowerowej. Po prawej stronie mamy Wartę, a po lewej dużo się dzieje: mijamy park z urokliwym stawem, boiska, skate-park. Tylko chwila i już jesteśmy pod Mostem Przemysława I. Nad nami ulica Hetmańska a pod kołami asfalt się kończy.  Koniec Wartostrady. Szkoda, że tak szybko. Pozostaje niedosyt. Marzy mi się aby kiedyś można było dojechać Wartostradą aż na Starołękę.

Gdy robimy nawrotkę pod mostem orientujemy się, że Wojtuś zasnął nam w foteliku rowerowym. Aby poprawić komfort spania odchylamy fotelik maksymalnie do tyłu. Nasz fotelik w tym względzie ma bardzo dobre rozwiązanie. W przedniej części siedziska znajduje się gałka i kręcąc nią bez problemu pochylamy fotelik do „pozycji śpiącej” (odchylenie pod kątem 12,5°).

Ze śpiącym Wojtusiem wracamy do domu tą sama trasą.

30 września 2017r.