Radojewo

W Polsce symbolem przedwiośnia są przebiśniegi. Ale nie są to pierwsze kwitnące kwiatki w naszym kraju. Wcześniej niż przebiśniegi, bo już na przełomie lutego i marca, zakwitają niewielkie żółte kwiatki zwane rannikami zimowymi. Mimo swych walorów są znacznie mniej znane od innych kwiatów przedwiośnia ze względu na swoją rzadkość występowania.

I właśnie po to by ranniki podziwiać udaliśmy się do pod poznańskiego Radojewa. Nie jest bowiem łatwo te rośliny spotkać.

Ranniki nie występują w Polsce z natury, a jedynie jako rośliny uprawiane lub zdziczałe (efemerofit). Pochodzą z żyznych lasów południowej Europy (Francja, Włochy, Słowenia, Serbia, Chorwacja, Bośnia). Rozpowszechnione zostały przez człowieka w całej niemal Europie i Ameryce Północnej. W Polsce trafiają się rzadko w uprawie ogrodowej i nieczęsto jako rośliny zdziczałe w dawnych parkach i na cmentarzach. Rośliny te są szczególnie atrakcyjne nie tylko dzięki wczesnemu kwitnieniu, ale przede wszystkim ze względu na niepowtarzalną sylwetkę: po rozpostarciu żółtych płatków przybiera postać tańczącej baletnicy.

Rannik zimowy (Eranthis hyemalis, Ranunculaceae) z rodziny jaskrowatych swą nazwę rodzajową zawdzięcza zlepkowi dwu starogreckich słów: er – wiosna i anthos – kwiat. Natomiast nazwa gatunkowa wyraża wczesnowiosenny charakter rośliny jeszcze dobitniej: słowo hyemalis z łacińskiego hyems – zima. Również polska nazwa niezwykle trafnie została nadana ze względu na wczesny termin kwitnienia. Poza rannikiem zimowym znanych jest 9 innych gatunków z tego rodzaju. Wszystkie występują w naturze w Europie i Azji.

Rannik dziko rośnie w środkowej i południowej Europie, a więc jest dość dobrze przystosowany do naszych dość zmiennych warunków atmosferycznych. Na przedwiośniu pojawiają się najpierw krótkie (10-15 cm), niekiedy czerwone pędy zakończone żółtymi kwiatami o średnicy 2-3 cm, otoczonymi kryzą żywozielonych liści. Składa się ona z trzech zielonych liści podzielonych na podłużne łatki (promieniście siecznych). Rannik zimowy, jak jego nazwa polska dowodzi, jest jedną z pierwszych roślin wiosennych, niemal jeszcze zimowych. O tym, że ranniki są iście wiosenno-zimowymi kwiatami świadczy to, że wystarczy, aby temperatury wzrosły do kilkunastu stopni Celsjusza, by ich kwiaty natychmiast przekwitły. Rannik zimowy zakwita nawet wśród łat topniejącego śniegu i kwitnie przez 3-4 tygodnie. Kwiaty długo zachowują świeżość, gdyż otwierają się tylko w słońcu, a zamykają się na noc i w pochmurne dni (do Radojewa trafiliśmy w pochmurny dzień stąd też trafiliśmy na zamknięte kielichy kwiatów).

Ranniki potrzebują także spokoju. A więc nie przesadzajmy ich i nie obrywajmy przekwitłych kwiatów, inaczej rośliny nie będą mogły zawiązać nasion i swobodnie się rozsiewać. Nie usuwajmy też liści – w maju i tak zamrą, a do tego czasu niech gromadzą substancje zapasowe, potrzebne im do kwitnienia w przyszłym roku. Podziwiając ranniki zimowe warto być uważnym by nie zadeptać kwiatków. Lepiej też ich nie dotykać –  rannik reprezentuje rodzinę jaskrowatych: cała roślina jest trująca.

A teraz kilka słów o samym Radojewie, o znajdującym się tu kompletnie dziś zdewastowanym pałacu i parku…

Przyłączona obecnie do Poznania wieś Radojewo ma bogatą i ciekawą historię. Przez okres 5 stuleci była w rękach zakonu Cysterek z Owińsk. Po drugim rozbiorze Polski i kasacie zakonu przeszła na własność rodziny von Treskow. Klasycystyczny pałac w Owińskach (główna siedziba rodu), wzniesiony został w latach 1804-1806, nieco później wybudowano w Radojewie pałac letni. Oba wg projektu Karla Fridricha Schinkla.

Myślą przewodnią było połączenie obu obiektów osią kompozycji widokowej. Z okien salonu pałacu można było dostrzec pałac i klasztor w Owińskach (oddalony ok. 3 km w linii prostej), a położony na przeciwległym brzegu Warty.

Pierwotnie pałac w Radojewie wzniesiony został na planie litery „H”. W połowie XIX w. nastąpiła zmiana funkcji pałacu z myśliwskiego na stałą siedzibę rodziny von Treskow. Pałac przebudowano, wykonując nad całością dwuspadowy dach z naczółkami. We wnętrzu zachowały się częściowo posadzki, stolarka drzwiowa, balustrada schodów i kominki. Wokół pałacu roztaczały się piękne parki w stylu angielskim, których projektantem był słynny Peter Joseph Lenné (twórca ogrodów królewskich w Poczdamie).

Po zakończeniu II wojny światowej pałac i park przejęty został przez Skarb Państwa. Do lat 60-tych w pałacu funkcjonowała szkoła, a następnie pomieszczenia adoptowano na mieszkania. Z chwilą włączenia Radojewa do Pozniania pałac należy do miasta, natomiast teren parku i obszarów leśnych jest własnością Lasów Państwowych.

Dużym walorem parku, który roztacza się na powierzchni 20 ha, są występujące na terenie naturalne siedliska roślinności. Dominują tu zbiorowiska leśne. Nazwa „Kokoryczowego Wzgórza” nawiązuje do niskiego grądu z występujacą tu kokoryczą (Corydalis cava), porastającego wraz łęgiem zboczowym teren parku. Ponadto w czasie łagodnej zimy nawet już pod koniec stycznia w parku tym zakwitają, zazwyczaj wychodzące spod śniegu, żółte kwiatki rannika zimowego.

Las ten porasta zbocza stoków nachylonych w kierunku przełomowej doliny Warty, która przecinając z południa na północ ciągnące się równoleżnikowo pasmo wzgórz morenowych, nadała pewnym fragmentom okolicy niemal górzyste cechy krajobrazu. Na przeciwległych brzegach Warty, wartko płynącej tu meandrami na wysokości ok. 52m npm,znajdują się najwyższe w tej okolicy wzniesienia: Moraska Góra (154m npm) i Dziewicza Góra (143m npm), rozdzielone głęboką doliną rzeczną.

Do dziś w założeniu parkowym przetrwała romantyczna pseudoruina (ukryta wśród drzew romantyczna sztuczna ruina mająca przypominać zniszczony gotycki zamek) oraz groby dawnych właścicieli na niewielkim cmentarzyku. Ozdobą parku są też niewielkie stawy. Parkowe zbiorniki wodne ulokowane zostały na różnych wysokościach. Z owalnego stawu niedaleko pałacu wypływa niewielki strumyk, który zmierza do dwóch niemal kwadratowych zbiorników usytuowanych poniżej. Rozdziela je grobla, która prowadzi na Górę Krzyżową nazwaną tak z powodu ulokowanego na niej niegdyś krzyża.Park pozostawiony bez opieki dziczeje i zarasta. Wiele elementów parku nie przetrwało próby czasu, należy tu wspomnieć krzyż na Górze Krzyżowej, altanę u stóp sztucznej ruiny, tron z pnia ustawiony w miejscu, z którego rozpościerał się widok na winnicę; gotyckie okno w ścianie utkanej z zarośli; czy legendarną kaplicę Jedenastu Braci podawaną niekiedy jako pustelnia. Nade wszystko park stracił już jeden z największych swoich atutów, czyli wspaniałe widoki z myślą o których utworzono rozliczne punkty widokowe – znajdujące się w nim drzewa, zwłaszcza samosiejki sporo urosły i o żadnej osi widokowej nie może być już mowy. Mimo to piękny, dorodny drzewostan porastający naturalne wzniesienia, przyciąga wielu spacerowiczów.

Na terenie parku znajduje się najstarszy w mieście okaz jesionu.

Obecnie choć park, podobnie jak i pałac został wpisany do rejestru zabytków i dodatkowo częściowo został objęty ochroną jako obszar Natura 2000, to jednak pozostawiony sam sobie stopniowo ulega degradacji. Wytyczone kiedyś ścieżki zarastają, na zapadających się grobach Treskowów coraz trudniej odczytać już epitafia dawno zmarłych właścicieli radojewskiego majątku, ruina stała się ofiarą bezmyślnego wandalizmu a siedliska rzadkich roślin nie są chronione przed wydeptywaniem. Pozostaje nadzieja, że władze naszego miasta wreszcie zauważą, że to wyjątkowo piękne i ciche miejsce wymaga ochrony.

22 lutego 2015r.