Sokolica – Trzy Korony

Pieniny to skalista wyspa pośród morza lasów Gorców, Beskidu Sądeckiego i Magury Spiskiej. Mają około 35 km długości i blisko 6 km szerokości. Można je podzielić na trzy odrębne części rozdzielone w dwóch miejscach dolina Dunajca: Pieniny Spiskie, Pieniny Właściwe i Małe Pieniny. Najwyższy punkt Pienin to Wysoka (1.050m npm). Dzięki swojej budowie i specyficznym warunkom klimatycznym Pieniny są wyjątkowym siedliskiem wielu niespotykanych w sąsiednich masywach gatunków roślin i owadów. Najwspanialsze tereny Pienin chroni Pieniński Park Narodowy, leżący po obu stronach granicy polsko-słowackiej. Najcenniejszym obszarem jest masyw Trzech Koron z najwyższą kulminacją skalną Okraglicy (982m npm). Wapienne podłoże i duże nasłonecznienie eksponowanych stoków powodują, że w tym rejonie występują najcenniejsze zbiorowiska unikatowych roślin. Symbolem pienińskiej przyrody i przetrwania w skrajnie niekorzystnych warunkach jest sosna reliktowa.

Poznanie Parku i gór umożliwiają szlaki oraz przygotowane specjalnie dla turystów platformy widokowe na Okraglicy i Sokolicy. Szczególnym sposobem zwiedzania Pienin jest przepłyniecie przełomem Dunajca ze Sromowców do Szczawnicy. Przełom Dunajca to 7 pętli na długości 15 km położonych wśród skalnych masywów pienińskich szczytów.

Wczesną wiosną wybieram się na weekend w Pieniny…

dystans: 16,2 km

trasa: Krościenko nad Dunajcem – Sokolica (747m npm) – Czertezik (772m npm) – Góra Zamkowa (799m npm) – Trzy Korony (982m npm) – Przełęcz Szopka – Krościenko nad DunajcemSzczawnica – schronisko PTTK Pod Bereśnikiem (przejście zajęło 7 godzin, na trasie Krościenko-Szczawnica centrum przejazd samochodem)

Z powodów logistycznych do Krościenka nad Dunajcem dotarłam bardzo późno, bo dopiero po 13.00. Kilka miesięcy temu obejrzałam sobie dokładnie to urokliwe miasteczko, więc teraz od razu ruszyłam na szlak. Oznaczenia szlaku zielonego można odszukać już na rynku miasteczka – jest tu też mapa Pienin.

Początkowo idę jedną z ulic przez Krościenko. Po drodze podziwiam piękne stylowe wille. Wkrótce kończy się droga asfaltowa i wchodzę na piękna gruntową drogę poprowadzoną w lesie wzdłuż brzegów Dunajca. Panuje tutaj fantastyczna atmosfera: cisza i wyczuwana już w powietrzu wiosna. Gdy szlak odbija w prawo, ścieżka zaczyna mocno piąć się do góry. Zaraz tutaj spotykam jedyną osobę jaką widziałam w ciągu całego dnia chodzenia po Pieninach.

– Jak dobrze, że idzie Pani do góry. Jest tam pięknie – zagaduje mnie schodzący w dół Pan w średnim wieku

– Kilka godzin siedziałem na Sokolicy. Przepiękny widok na Tatry. – kontynuuje – A mówiłem mojej grupie by szli ze mną, ale oni nie chcieli mówiąc, że nie zdążą na obiad. A przecież obiad mają codziennie, a takie widoki, jak z Sokolicy to rzadko się zdarzają – stwierdza i w tej kwestii w pełni się z nim zgadzam! Ja też wychodzę z takiego założenia. Regularne posiłki, wygodę, czas i pieniądze bez wahania jestem gotowa poświęcić przygodzie i poznawaniu nowych miejsc.

Po sympatycznej wymianie zdań ruszamy każdy w swoim kierunku. Gdy oddalamy się od siebie o kilkadziesiąt metrów słyszę wołanie za sobą:

– A mogę zrobić Pani zdjęcie chociaż z daleka? Bo nikt mi nie uwierzy, że ktoś poza mną był tutaj w górach.

Po tym miłym spotkaniu żwawo ruszam na Sokolicę. Najpierw wchodzę na Przełęcz Sosnów, gdzie odbijam niebieskim szlakiem w lewo.

Idąc pod presją czasu staję się nieuważna. Mając w ręce aparat fotograficzny idąc analizuję mapę. Nie zauważam, że szlak tutaj jest oblodzony i wywracam się jak długa. Do krwi obcieram sobie przedramię, ale aparat ocaliłam. I cała też jestem nadal w jednym kawałku.

Tuż przed wierzchołkiem szlak nabiera charakter drogi niemal wspinaczkowej. Choć jestem wprawna w chodzenia po trudnych drogach to nie lekceważę tej sytuacji. Skałki/kamienie są bardzo wyślizgane, a teraz dodatkowo pokryte są miejscami lodem. Chwytam się metalowej poręczy, bo kolejny upadek raczej mi się nie uśmiecha.

Szczyt Sokolicy (747m npm) jest rzeczywiście piękny. Ta najsłynniejsza w Pieninach turnia opada ku Dunajcowi 300-metrowym urwiskiem. Wrażenie jest niebywałe, gdyż rzeka przepływa bardzo blisko, widocznych jest kilka jej ostrych zakrętów i spienione fale, słychać szum wody.

Nazwa szczytu pochodzi od sokoła wędrownego, ptaka licznie zamieszkującego Pieniny, który tutaj na półkach skalnych zakładał swoje gniazda.

Część Pienin, gdzie posadowiła się Sokolica, to Pieninki – wyraźna, odrębna grań skalna ciągnąca się z rejonu Bajkowego Gronika po Hukową Skałę.  Sam wierzchołek Sokolicy jest popularnym celem wycieczek już od połowy XIXw., ale wówczas wspinali się na niego tylko nieliczni, odważni „zdobywcy”. Szczyt pokryty skałkami tworzy swoistą platformę widokową. Na skalistym wierzchołku rośnie grupa reliktowych sosenek. Jest wśród nich rosochata – symbol Pienin, sosenka znana z tysięcy pocztówkowych ujęć. Sosenka wygląda bardzo niepozornie. Ale wciąż trwa, wciąż rośnie zwisając nad kilkusetmetrową przepaścią. Swój osobliwy kształt zawdzięcza lokalizacji – uczepiła się korzeniami wapiennej skały, zawisła nad stumetrową przepaścią, walczy z wiatrem, mrozem, upałem… Stąd ten jej karłowaty wygląd. I tak od ponad 500 lat.

Ze szczytu rozlega się powalający widok na wijący się w dole Dunajec. Po prawej strony widać Trzy Korony, a na horyzoncie oszałamiające Tatry. Pogoda jest cudowna. Żadnej chmurki na niebie, ani nade mną, ani nad Tatrami. Jak wspomniał wcześniej spotkany Pan jest tutaj tak pięknie, że aż nie chce się opuszczać tego miejsca. Jednak mnie czas nagli. Po zrobieniu zdjęć ruszam z powrotem na Przełęcz Sosnów i dalej niebieskim szlakiem na Czertezik (772m npm). Ze szczytu widać Sokolicę – jej południowe, skaliste zbocze pionowo opada w dolinę Dunajca.

Fragment trasy: Sokolica – Czertezik – Czerteż – Ociemny Wierch – Białe Skały nosi nazwę Sokolej Perci. Wytyczono go w 1926r. Inicjatorem jego powstania był ksiądz Walenty Gadowski – ten sam który zainicjował wcześniej budowę Orlej Perci w Tatrach.

Trzy Korony - widok ze Sromowców Niżnych

Trzy Korony – widok ze Sromowców Niżnych

Podążając dalej niebieskim szlakiem napotykam po drodze różne atrakcje: schody z belek drewna, skałki na które trzeba się wspiąć i generalnie dużo zalodzonych fragmentów. W pewnym momencie  do trasy dołącza szlak żółty, a ja wkrótce odbijam w lewo w kierunku Zamku Pienińskiego.

Jak się okazało zamek na Górze Zamkowej to tylko śladowe ilości ruin średniowiecznego obiektu. Zamek wznieśli go w XIII stuleciu zaciężni żołnierze Macieja Korwina zwani „czarną armią”. Zburzono go w czasach wojen husyckich. Podobne warownie spotyka się dość często na Węgrzech, ale na ziemiach polskich to ewenement.

Według legendy w zamku miała się schronić przed Tatarami św. Kinga. Podobno w grudniu 1287r. Tatarzy zapędzili się pod Stary Sącz. Tamtejszy klasztor nie był obmurowany, więc Kinga musiała uciekać. Schroniła się w Pieninach, gdzie na skalnym urwisku nad Dunajcem wyrastał zamek. Kinga dotarła tu przez Bożym Narodzeniem. Na jej trop wpadli Tatarzy. Gdy stanęli u stóp wzgórza, z nieba posypały się gromy, odłupując skalne bloki. Zamek został nietknięty, pogan zmiotła kamienna lawina. Tak mówi legenda. W rzeczywistości Kinga spędziła w Pieninach miesiąc, czekając na węgierską osiecz. Dziś z zamku pozostały jedynie ruiny. W skalnej grocie nieopodal pozostałości zamku stoi figurka św. Kingi.

Z Góry Zamkowej już niedaleko jest na Trzy Korony. Najwyższa z pięciu skalic tworzących Trzy Korony to Okrąglica (982m npm). Pozostałe to Płaska Skała, Nad Ogródki, Pańska Skała i Niżnia Okrąglica. Wszystkie sa wyjątkowym w skali całej Polski obszarem przyrodniczym. Występują tu rośliny, których naturalnym siedliskiem są rejony odległe o setki, a nawet tysiące kilometrów. Na platformę  widokową na szczycie skały opadającej w dolinę Dunajca 500-metrowym urwiskiem prowadzi ciąg ażurowych drabinek i podestów. Gdy tam wchodzę słońce już zachodzi. Ku memu zdziwieniu napotykam tutaj bardzo silny wiatr. Muszę ubrać kurtkę. Ostatnie promienie słońca tworzą ciekawe cienie – Pieniny prezentują swoją tajemniczą twarz. Okraglica słynie z pięknej 360-stopniowej panoramy. Widać stąd całe Pieniny, Beskid Sądecki, Małe Pieniny, Magurę Spiską, Tatry, Pieniny Spiskie z Jeziorem Czorsztyńskim oraz Grupę Lubania w Gorcach. Przy dobrej pogodzie widać też Babia Górę.

Dzień się kończy a przede mną jeszcze długa droga. Niebieskim, a potem żółtym szlakiem schodzę w końcu do Krościenka. Śpieszę się, bo robi się ciemno, a mnie czeka jeszcze blisko godzinny trekking do schroniska.

Samochodem docieram z Krościenka do Szczawnicy. Ulicą Zdrojową niezwłocznie kieruję sie do góry. Znajduję żółty szlak i z zapaloną czołówką na głowie kontynuuję marsz. Gdy mijam jeden z ostatnich domów w Szczawnicy zagaduje mnie mieszkaniec domu:

– Idzie Pani do schroniska?

– Tak. – odpowiadam nieco zdziwiona

– To niech Pani lepiej idzie drogą – radzi mi – bo tutaj droga prowadzi przez pola…

– Ale tutaj przynajmniej mam szlak – wyrażam swoje wątpliwości odnośnie propozycji Pana – a co ja zrobię w nocy w lesie jak zbłądzę idąc tą drogą… A to idzie się cały czas prosto ta drogą? – zapytuję

– No nie – tłumacz – ale generalnie musi się Pani trzymać prawej strony…

Postanowiłam zaryzykować. Przekonało mnie to, że podobno drogą ma być 15 minut krócej.

Ruszyłam i bez problemu bardzo szybko (oczywiście już po ciemnu) po ok. 20.30 dotarłam do schroniska PTTK Pod Bereśnikiem. Zanim położyłam się spać podziwiałam jeszcze widok na podświetloną Szczawnicę. Ciekawie prezentuje się stąd sztucznie ośnieżony i nadal podświetlony stok narciarski na Palenicy.

Informacje Praktyczne:

– dojazd do Krościenka nad Dunajcem możliwy komunikacją publiczną np. PKS z Nowego Sącza 7,5 PLN, czas przejazdu ok 1 godz 10 min

– prom kursuje sezonowo: 15.04 – 30.06. w godzinach 8.00-19.00, 1.07 – 31.08 w godzinach 8.00-20.00, 1.09-30.09 w godzinach 8.00-18.00, 1.10-31.10 w godzinach 8.00-17.00

– wstęp na Sokolicę i Trzy Korony jest płatny w okresie 20.04. – 31.10. – bilet wstępu jest ważny na oba szczyty w tym samym dniu

20 kwiecień 2013r.