Sv Stefan

Sveti Stefan to malownicza, skalista wysepka, połączona z lądem groblą, na której stoją kamienne domki z czerwonymi dachami. Wyspa pojawia się w absolutnie każdym przewodniku po Czarnogórze. To jeden z najpiękniejszych klejnotów całego Adriatyku.

Miejsce to jest cudownie zlokalizowane. Jako rodową siedzibę wybrał ją sobie ród Pastrovic w XVw. Członkowie rodu wzbogacili się po zwycięskiej bitwie morskiej z Turkami. Zdobyte kosztowności pozwoliły im zbudować tą wspaniałą osadę. Początkowo wzniesiono tylko 12 domów – po jednym dla każdej rodziny z rodu i otoczono je murami obronnymi. Stopniowo domostw przybywało, aż powstało całe miasteczko i zajęło całą wyspę. Pastrovicowie zamieszkiwali ją do lat 50. XXw. W 1960r. urządzono tu ekskluzywny hotel – nadal jednak miejsce to było otwarte dla zwiedzających po wykupieniu dość drogiego biletu. Obecnie dla zwykłego turysty miejsce jest niedostępne.

Wyspa została wykupiona przez prywatnego inwestora (podobno pochodząca z Singapuru firma w 2007r. wynajęła obiekt na 30 lat) i stanowi atrakcję już tylko dla jego klientów – gości hotelu Sv Stefan. Cerkwie (m.in najstarsza pw. św. Stefana z XVw.) zostały zamknięte i nie są udostępniane. Wejścia na groblę prowadzącą na wyspę strzeże profesjonalna ochrona, która przepuszcza tylko gości hotelowych. Swoim sposobem pokonałam jednak tą przeszkodę. Udało mi się wejść na teren kompleksu. Uliczki tego mini-miasta były zupełnie puste – miejsce to było niczym wymarłe. Już po dwóch minutach zainteresowała się mną obsługa hotelowa. Zostałam poproszona o opuszczenie terenu hotelu. Nie było możliwe nawet skorzystanie z hotelowej restauracji.

Jak zostałam poinformowana:

– nocleg kosztuje 700 EUR / noc

– by napić się kawy w tutejszej restauracji trzeba się umawiać z wielodniowym wyprzedzeniem (i pewnie przeprowadzają ostrą sekekcję)

Czyli nie jest to miejsce, które może zobaczyć zwykły turysta.

15 lipca 2011r.