Triatlon Sieraków 2014

Ruch to życie, bezruch to śmierć” Hipokrates

Mogę się podpisać pod powyższymi słowami Hipokratesa. Gdy tylko mam krótkie okresy bezczynności, czuję się źle, czegoś mi brakuje…

Już od dawna myślałam aby wystartować w jakiś bardziej wymagających zawodach sportowych (mam za sobą doświadczenia w zawodach narciarskich, pływackich i biegowych – by nie wspomnieć o mojej aktywności wysokogórskiej, ale tu raczej nie idę na rekord…)

W końcu słowo się rzekło: zadebiutuję w tym roku w swoim pierwszym triatlonie. Mam kilka miesięcy by się przygotować. O swoich perypetiach treningowych pisać będę właśnie tutaj.

1 września 2013r.

Triatlon to niezwykle interesujący sport. To kombinacja pływania, kolarstwa i biegania – dwie z tych dyscyplin to moje ulubione aktywności sportowe.

Triatlon zawiera w sobie sporty wspaniale wzmacniające wydolność organizmu. Wydolność i kondycja to jedne z niezbędnych elementów wysokogórskiej wspinaczki. Ilekroć szykowałam się więc do wyprawy by zdobyć kolejny szczyt zawsze bardziej intensywniej trenowałam sporty wydolnościowe. Z tego też powodu to, że wystartuję w triatlonie było dla mnie tylko kwestią czasu…

Triatlon to już nie tylko „sportowy produkt” opakowany w ciekawą nazwę. Od kiedy w 2000r. zadebiutował na olimpiadzie w Sydney dyscyplina ta awansowała do prestiżowej rodziny sportów olimpijskich. Już w 1989r. Międzynarodowa Unia Triatlonu (ITU) ustaliła oficjalne dystanse – zasady czym jest triatlon: 1.500 metrów pływania, 40 kilometrów jazdy rowerowej i 10 kilometrów biegu. W takich też dystansach wystartuję w swoim czerwcowym triatlonie.

z Prezydentam Miasta Poznania - Ryszardem Grobelnym

z Prezydentem Miasta Poznania – Ryszardem Grobelnym

15 września 2013r.

Triatlon rozwija się i powoli staje się nieodłącznym elementem sportowego stylu życia. Wzrasta liczba Polaków uczestniczących w zawodach triatlonowych, które coraz częściej są organizowane. Dowodem na rosnącą popularność triatlonu jest wysoka frekwencja wśród zawodników zgłaszających się do udziału w tego typu imprezach.  Ja swój debiut w tym zakresie zaplanowałam na 1 czerwca 2014. w ramach imprezy Triatlon Sieraków.

Impreza w Sierakowie rośnie z roku na rok. W 2012r. gdy odbywał się po raz pierwszy zawody ukończyło nieco ponad 100 uczestników. Już rok później liczba ta była prawie ośmiokrotnie wyższa. W 2014r. ze względu na duże zainteresowanie limity startowe zwiększono do aż 750 uczestników na każdym dystansie. Będzie się działo!

Polski triatlon stawia nie tylko na ilość, ale również na jakość. Organizatorzy zawodów podejmują działania, które mają na celu coraz lepszą edukację uczestników, by byli oni świadomi wyzwań, jakie stwarza triatlon.

W ramach swoich przygotowań do triatlonu postanowiłam wystartować w Poznań Business Run. Zupełnie na luzie. Bardziej by wesprzeć piękną ideę. Na krótkim dystansie ok 4 kilometrach startowały drużyny w czteroosobowych składach. Trasa sztafety przebiegała przez centrum Poznania, a biegaczom kibicowali entuzjastycznie nastawieni Poznaniacy. Fajna impreza. Wśród biegaczy wystartował też Prezydent Poznania, który jest zapalonym biegaczem już od lat.

24 września 2013r.

Formalności zostały dokonane. Zostałam wpisana na listę startową Triathlon Sieraków, 1 czerwca 2014r.

14 października 2013r.

Olimpijski standard triatlonu został oficjalnie zatwierdzony w 1989r. przez ITU. Takie dystanse obowiązywały na wszystkich dotychczasowych olimpiadach, podczas których triatlon był „rozgrywany”: w Sydney w 2000r. (po raz pierwszy), w Atenach w 2004r., w Pekinie w 2008r., w Londynie w 2012r.

Ale olimpijskie dystanse to nie jedyny standard. W miarę wzrostu popularności tego sportu powstało wiele kombinacji od tych stawiających na ekstremalną szybkość, po stawiających na ekstremalną wytrzymałość.

triatlon

dystans w zależności od dyscypliny

SUPERSPRINT

400 m pływanie

 

10 km rower

 

2 lub 3 km bieg

SPRINT

750 m pływanie

 

20 km rower

 

5 km bieg

DYSTANS OLIMPIJSKI

1.500 m pływanie

 

40 km rower

 

10 km bieg

PÓŁ-IRONMAN

1.900 m pływanie

 

90 km rower

 

21 km bieg

IRONMAN

3.800 m pływanie

 

180 km rower

 

42 km bieg

Oprócz tego rozgrywane są też inne odmiany sportów multidyscyplinowych np. duathlon i crossduathlon (bieg-rower-bieg), aquathlon (pływanie-bieg-pływanie) czy aquabike (pływanie-rower). Każdy może znaleźć coś dla siebie…

23 listopada 2013r.

Jeden z najpoważniejszych problemów z jakimi mierzą się Ci, którzy planują wytarować w triatlonie to nieumiejętność szybkiego pływania.

A prawda jest taka, że niemal każdy może nauczyć się pływać szybko i efektywnie. W większości przypadków wystarczy skorzystać z prywatnych lub grupowych lekcji na basenach, które są w Polsce coraz popularniejsze. Po odbyciu 2-3 miesięcznego kursu możemy już zazwyczaj swobodnie odbywać efektywne treningi w wodzie, martwiąc się bardziej o kontrolę intensywności i interwałów, aniżeli o prawidłową technikę. Oczywiście doskonalenie ruchu pływackiego, czucie wody i optymalizacja zużycia energii to zadania wymagające wieloletniej pracy do osiągnięcia perfekcji, ale podstawowe umiejętności pozwalające na rywalizację można wypracować stosunkowo szybko, jeśli oczywiście umiemy już pływać w podstawowy sposób.

Oczywiście pływanie w basenie, a pływanie w jeziorze to dwie zupełnie różne sprawy. Na basenie mamy zazwyczaj cieplarniane warunki, a w czasie startu w triatlonie trzeba być przyszykowanym nie tylko na zimną wodę, wiry i prądy, ale również na towarzystwo wielu innych zawodników.

Nad bezpieczeństwem pływaków na szczęście czuwa cały sztab ratowników, którzy szybko reagują w razie wypadku.

gotowa do startu :-)

gotowa do startu…

Kolejny mój mini sprawdzian: zawody pływackie rozgrywane na jednym z piękniejszych obiektów pływackich w Polsce. Dałam z siebie wszystko – wynik nie najgorszy – w swojej kategorii zajęłam drugie miejsce.

9 stycznia 2014r

Triatlon obejmuje trzy dyscypliny sportowe: pływanie, bieg i rower. Dwie z nich (pływanie i rower) to coś co naprawdę lubię – te sporty towarzyszą mi przez niemal cały rok. Nie lubię biegać, ale gdy sytuacja tego wymaga (np. przygotowuję się do himalajskiej wyprawy) to włączam go w swój trening. Niestety bieg nie jest moją mocną stroną.

Zaraz gdy zgłosiłam swój akces do Traitlonu Sieraków 2014 zaczęłam się zastanawiać: ale właściwie jak to wygląda w praktyce? W jakiej kolejności będą się odbywać poszczególne dyscypliny? Jak wygląda sprawa z limitem czasowym? Zaczęłam drążyć temat…

Gdyby to ode mnie zależało to jako pierwszy wybrałabym bieg. Jest to dla mnie najcięższy etap i chciałabym go mieć jak najszybciej za sobą. Po przebiegnięciu 10 kilometrów wsiadłabym na rower i przez kolejne 40 kilometry na rowerze „zrelaksowałabym się” i już na sam koniec wybrałabym pływanie.

Niestety jak się okazuje triatlon rządzi się swoimi prawami jest zupełnie inaczej niż bym sobie tego życzyła. Zaczyna się od pływania, potem jest rower, a dopiero na końcu bieg. I teraz się zastanawiam się: jak dam radę przebiec te 10 kilometrów gdy już będę dość poważnie zmęczona.

Zasady Triathlonu Sieraków, dystans krótki:

I część zawodów: pływanie 950 m (Jezioro Jaroszewskie, 1 pętla, spodziewana  temperatura wody 16-17°C, limit czasu ukończenia pływania 45 minut).

II część zawodów: rower 45 km (2 pętle x 22,5 km na trasie Ośrodek TKKF ul. Poznańska, Sieraków, Góra, Kurnatowice, Kwilcz i  Grobia)  trasa średnio pofałdowana. Limit czasu ukończenia pływania i jazdy rowerem- 3 godz 30 minut

III część zawodów: bieg  10,6 km (2 pętle po 5,25 km + 100 m na stadionie do mety). Nawierzchnia : kostka brukowa oraz drogi leśne. Limit czasu ukończenia zawodów – 5 godzin

Czy w ogóle zmieszczę się w limicie czasowym?

11 stycznia 2014r.

Co pić w czasie treningu? Czasem woda to za mało i potrzebujemy dodatkowego wspomagania.

Nie ma treningu bez picia. Gdy ćwiczymy mniej niż godzinę wystarczy pić wodę. Jednak dłuższe sesje wymagają spożycia napoju izotonicznego czyli specjalnego płynu z elektrolitami, węglowodanami i mikroelementami dobranymi w określonych proporcjach, by uzupełnić braki będące skutkiem wysiłku. Izotonik ma za zadanie dodać mięśniom paliwa do pracy, dlatego zawiera węglowodany (0ok 6-8 %). A także sód, który zapobiega odwodnieniu, minimum 50 mg na 100 ml. Są w nich magnez i potas, ich niedobór może wywołać zawroty głowy, kłopoty z oddychaniem, wymioty.

Dla niewtajemniczonych: izotoniki to nie to samo co napoje energetyzujące. Te ostatnie zawierają kofeinę, która działa moczopędnie i może doprowadzić do odwodnienia.

A co z sokami i napojami gazowymi? Zawierają nadmierną ilość cukru (mała butelka coli zawiera ponad dwie łyżeczki cukru). Pijąc tego typu napoje pojawią się mdłości, skurcze mięśni, a krew będzie krążyć wolniej co może spowodować omdlenie.

Ale uwaga: zbyt szybkie wypicie dużej ilości płynów, na przykład kilka litrów w ciągu pary godzin, też nie jest wskazane. Kilka lat temu 14 biegaczy biorących udział w maratonie straciło przytomność i trafiło do szpitala. Stwierdzono u nich tzw. hiponatremię, czyli niedobór sodu we krwi spowodowany nadmiernym nawodnieniem organizmu, który w skrajnych przypadkach grozi obrzękiem mózgu, a nawet śmiercią.

A więc ile pić?

Wszystko zależy od tego, jak mocno się pocisz. Można to sprawdzić, ważąc się przed treningiem i po nim. Różnica w wadze powie Ci, ile wody wyparowało z organizmu. Na każde utracone pół kilograma powinniście wypić pół litra płynów. Powoli, małymi łykami., bo odwodniony organizm gorzej wchłania wodę. Najczęściej zaleca się 500 ml izotoniku na trzy godziny przed wysiłkiem (chyba, że ćwiczysz rano, wtedy wystarczy chwilę wcześniej) i 300 ml tego samego napoju lub wody po rozgrzewce, a przed rozpoczęciem treningu. Gdy na dwie, trzy godziny przed treningiem nic nie jedliście, izotonik przyda się zamiast posiłku.

10 lutego 2014r.

To niesamowite jak szybko spada kondycja gdy przestaje się intensywnie trenować.

Z uwagi na wspaniałe warunki atmosferyczne swój sezon rowerowy zakończyłam dopiero w grudniu – wraz z pierwszym śniegiem. Kiedyś jeździłam nawet zimą, ale po dwóch dość nieprzyjemnych wypadkach (w tym jednym wślizgu pod koła samochodu na ruchliwym skrzyżowaniu w centrum Poznania) zmieniłam swoje nawyki. Stawiam na bezpieczeństwo jazdy więc jeżdżę już tylko gdy droga nie jest śliska (zalodzona, zasypana śniegiem).

Tak się wspaniale składa, że zima w tym roku nas rozpieszcza. Niesamowite, że w lutym mamy pogodę iście kwietniową. Dla mnie oznacza to jedno – wsiadam na rower. Reaktywuję swój rowerowy trening… Niestety od razu zauważyłam spadek formy: trasa, którą wcześniej pokonywałam bez problemu teraz doprowadziła mnie do lekkiej zadyszki. Nic to, trzeba się brać za siebie, zwłaszcza że do czerwca już tak wiele czasu nie zostało…

Wczoraj, gdy późno wieczorem wracałam do domu na rowerze po drodze spotkałam chyba z 15 biegaczy. Widać nie tylko ja poczułam wiosnę w powietrzu (to nie żart – naprawdę jadąc ok 21.00 miałam wrażenie jakby to był maj: było niesamowicie ciepło i tak jakoś „ekscytująco”).

12 lutego 2014r.

Na Facebooku śledzę poczynania treningowe Krzyśka, z którym zapisałam się na swój czerwcowy triatlon. Krzysiek był w Sierakowie już rok temu – bardzo zachwalał imprezę i tym samym zapaliłam się do tej idei. Teraz widząc jak na FB publikuje dystanse, które pokonuje biegając czuję, że nie mam wyjścia i muszę zabrać się do tematu bardziej intensywnie.

No dobra. Koniec ściemy. Muszę opracować konkretny plan! I oczywiście już będę się musiała się go trzymać…

Mimo, że mam naturę zadaniowca i raczej zazwyczaj udaje mi się realizować wcześniej założony plan to jednak nie jest łatwo rozpocząć. W głowie wykluwają się liczne myśli:

– aaa jeszcze mam czas…

– w sumie to mam niezła kondycję (bo w zasadzie cały rok na okrągło jestem aktywna) więc dam radę bazując na tej formie, którą już mam… jakoś to będzie

– po co mi Plan / systematyka, czy nie mogę tego robić tak jak dotychczas: weekendowe pływanie (2-3 godziny) i rowerowy dojazd do pracy (ok 20 kilometrów dziennie)

No cóż: wszystko zależy. Pytanie czy bazując na tej formie którą mam zdołam się zmieścić w limitach czasowych? Pytanie czy dam radę ukończyć triatlon nie trenując wcale biegania? Pytanie czy satysfakcjonuje mnie zamykanie stawki zawodników? Na ten moment obawiam się, że na każde z tych pytań miałabym odpowiedź negatywną. Ha!

18 lutego 2014r.

Pogoda sprzyja treningom. Każdego dnia przemierzam na rowerze 20-30 kilometrów. Wprawdzie planu treningu jeszcze nie mam opracowanego ale pomału do tego dojrzewam. W międzyczasie z wielką przyjemnością (poza harmonogramem i przymusem wewnętrznym) pedałuję na swym żelaznym rumaku i pływam na basenie dwa razy w tygodniu (na razie tylko tyle).

Zwiększono limit uczestników na dystansie krótkim do 1.000 zawodników. Oj będzie ciasno na trasie. Aż boję się jak to będzie…

20 lutego 2014r.

Krótko o przemawiających dla mnie zaletach aktywnego stylu życia (od którego jestem uzależniona):

1.         To nie tylko kwestia tylko poczucia satysfakcji i samozadowolenia, że robimy coś ważnego dla swojego zdrowia i ciała, ale także efeft produkcji hormonów szczęścia, zwanych endorfinami. Regularny wysiłek fizyczny powoduje, że ich poziom w naszym organizmie zostaje podtrzymany dzięki czemu czujemy się pełni optymizmu i widzimy świat bardziej kolorowo. Stajemy się nie tylko sprawniejsi fizycznie, ale również umysłowo. Dotleniony mózg przetwarza i zapamiętuje znacznie więcej informacji, powoduje znaczny wzrost zdolności koncentracji. Nasza energia życiowa się podwaja, mamy siłę i ochotę na więcej działań i aktywności.

2.         Sport sprzyja zmniejszeniu produkcji hormonu stresu – kortyzolu, a także substancji, które wywołują napięcie nerwowe – katecholamin. Na skutek tego, do każdego pojawiającego się na naszej drodze problemu podchodzimy mniej emocjonalnie, z większym dystansem, starając się spokojniej ocenić sytuację i znaleźć z niej odpowiednie wyjście. Według niektórych badań już 20 minut wysiłku pozwala zredukować kotłujące się w nas negatywne emocje: gniew, przygnębienie, smutek…

3.         Osiągnięcia sportowe i pokonywanie własnych barier mają przełożenie również na naszą efektywność w innych codziennych działaniach. Robiąc postępu w bieganiu czy pływaniu nabieramy wiary we własne siły i zaczynamy dostrzegać istniejący w nas potencjał. Czujemy, że nasza mobilizacja ma realny wpływ na skuteczność i zdobywanie postawionych celów, także tych zawodowych, czy prywatnych. Z większą ochotą podejmujemy się nowych wyzwań, nie boimy się marzyć, planować i tych planów realizować.

4.         Sport wzmacnia nasze serce. Regularna aktywność fizyczna zwiększa elastyczność naszych naczyń krwionośnych. Spada ryzyko zawału serca, czy zmian miażdżycowych wywołanych podwyższonym poziomem „złego”: cholesterolu LDL we krwi. Obniża się tętno spoczynkowe – czyli liczba uderzeń serca w stanie spoczynku. U przeciętnego człowieka uderza średnio 70 razy na minutę, natomiast u biegacza tylko 60 razy. Obciążając mniej nasze serce, zapewniamy mu kilka dodatkowych lat pracy, a więc kilka lat naszego życia.

5.         Ludzie aktywnie uprawiający sport rzadziej łapią infekcje i przeziębienia. Treningi na świeżym powietrzu hartują organizm, przyzwyczajają go do zmiennych warunków atmosferycznych, przez co zapewniają skuteczniejsze działanie systemu immunologicznego i szybsze zwalczanie wirusów i bakterii.

6.         Tylko dla dziewczyn (ha ha): cellulit wywoływany jest nie przez tłuszcz, tylko przez gromadzenie się substancji toksycznej i nadmiaru wody w komórkach. Bieganie, jazda na rowerze, pływanie, gra w tenisa… odwadniają organizm i przyspieszają spalanie tłuszczu, poprawiając jednocześnie krążenie w komórkach dotkniętych cellulitem. Pobudza również cyrkulację limfy w naczyniach limfatycznych. W efekcie regularne uprawianie sportów zmniejsza problem cellulitu, a nawet całkowicie go likwiduje.

25 lutego 2014r.

Nie lubię biegać. I choć biegi cieszą się coraz większym zainteresowaniem to ja wciąż muszę się przekonywać / mobilizować by treningi biegowe wprowadzić w życie. Co do teorii to mam ją opanowaną…

Dla osób, które dopiero planują wkręcić się w manię biegania krótko w temacie:

Od czego zacząć treningi biegowe?

Aby nie fundować organizmowi terapii szokowej, warto zacząć od marszobiegów. Nie powinny trwać dłużej niż 30 minut – w tempie, które umożliwia swobodną rozmowę. Po kilku treningach do marszu można dodać krótki bieg jako przerywnik (2-3 minuty biegu i powrót do marszu by uspokoić oddech – z czasem odcinki biegowe można wydłużać skracając odcinki marszu). Po około sześciu tygodniach regularnych treningów (2-3 razy w tygodniu) powinna nastąpić poprawa kondycji i wydolności, która pozwoli biegać dłużej i nieco szybciej. Pierwszy cel do osiągnięcia to bieg przez 30 minut bez przerwy.

Każdy trening biegowy powinien zaczynać się od rozgrzewki (na początku wystarczy po prostu marsz – bez „krępujących” ćwiczeń), jednak jeszcze ważniejsze jest rozciąganie na zakończenie. Pozwala ono przywrócić mięśniom fizjologiczną długość, rozpoczyna proces regeneracji. Mięsień w czasie wysiłku kurczy się, napina. Jeśli go nie rozciągniesz, powstaną trwałe przykurcze, a to prosta droga do kontuzji. I  mniejsza efektywność treningu. Proste ćwiczenie to skłon: stojąc postaraj się dosięgnąć rękoma do ziemi i utrzymaj tą pozycję przez pół minuty – w ten sposób rozciągniesz mocno narażone na przeciążenia mięśnie dwugłowe ud.

Na zachętę… Kiedy biegamy, poprawia się nasza kondycja, jesteśmy sprawniejsi, wytrzymalsi, silniejsi. Do pracy angażowane są wszystkie główne grupy mięśni: nóg, pleców, brzucha, ramion i rąk. Podczas biegu pracuje 80-90% mięśni szkieletowych (jeszcze lepszy jest nordic walking, który uaktywnia ponad 90% wszystkich mięśni). Jednak bieganie to nie tylko dobry sposób na utrzymanie sylwetki i sprawności (dla osób, które chcą się pozbyć nadwagi, bardziej niż sam bieg wskazane są marsze). Istotny jest zdrowotny aspekt biegania. Ta forma ruchu podnosi odporność, obniża ciśnienie krwi, poprawia gęstość kości, może być pomocna w leczeniu depresji. Jak mówi stara maksyma: żaden lek nie zastąpi ruchu, natomiast ruch jest w stanie zastąpić prawie każde lekarstwo. Są oczywiście osoby dla których biegi nie są wskazane (te powinny skonsultować się z lekarzem) – jednak jak pokazuje wiele znanych mi przykładów i takie osoby mogą uprawiać sporty tyle że nieco na innym poziomie wysiłkowym.

16 marca 2014r.

Teraz ju z wiem dlaczego sporty / aktywność fizyczna jest dla mnie niczym narkotyk. Jak wyczytałam człowiek jest stworzony do ruchu. Ruch jest wpisany w naturę człowieka. Nasi przodkowie nieustannie byli w ruchu, a dopiero ostatnie kilkadziesiąt lat przyniosło radykalne zmiany. Generalnie ludzie teraz mniej się ruszają, a do tego nasz organizm nie potrafi się przystosować. Osoby, które się mało ruszają żyją średnio 5-6 lat krócej. Gdy ćwiczymy, biegamy czy maszerujemy mięśnie naciskają na naczynia krwionośne i masują je, co poprawia krążenie. Drobne naczynia krwionośne rozszerzają ie, a na tych większych nie tworzy się tak łatwo blaszka miażdżycowa, która mogłaby zaatakować światło naczynia i uniemożliwić przepływ krwi Podczas aktywności fizycznej wzmacniamy też serce. Bije ono wolniej – więc tętno spada – ale przy jednym uderzeniu wyrzuca więcej krwi. Komórki są lepiej odżywione, a jednocześnie sprawniej usuwane są z organizmu trójglicerydy i cholesterol, których zbyt wysokie stężenie prowadzi do schorzeń sercowo-naczyniowych (o zagrożeniach życia związanych z niedotlenieniem serca pisałam już tutaj).

Ruch zwiększa też odporność organizmu. Dobry jest każdy ruch. Można jeździć na rowerze (co ja osobiście preferuję), pływać (bardzo lubię), ćwiczyć na siłowni, uprawiać nordic walking czy po prostu spacerować. Byle nie siedzieć w domu i piękne wiosenne dni spędzać przed TV czy komputerem.

7 kwietnia 2014r.

Treningi trwają. Mały sprawdzian mojej formy nastąpi już za kilka dni. W kolejną sobotę (12.04.br.) biorę udział w maratonie spinningowym na dachu Kupca Poznańskiego w Poznaniu. Lubię takie zakręcone imprezy – w widokiem na dachy miasta przez blisko trzy godziny z pewnością pięknie mi się będzie pedałowało. Zasady są proste: na dachu zostaną ustawione rowery stacjonarne, a zawodnicy w limitowanym czasie (3 godz) będą musieli przejechać 100 kilometrów.

8 kwietnia 2014r.

Moje przygotowania do Triatlon Sieraków 2014 wkraczają w końcową fazę… Właściwie każdego dnia pokonuję na rowerze kilkanaście / kilkadziesiąt kilometrów. Rower uwielbiam, ale i treningi spinnongowe mają swoje atuty i dają dodatkowe korzyści.

Ja już w najbliższą sobotę przejdę mały test mojej sprawności sportowej. Wystartuję w II maratonie spinningowym, który poprowadzi m.in. ironman i trener, Bogumił Głuszkowski. Zawody odbędą się po zmroku i zostaną wzmocnione efektami świetlnymi i energiczną muzyką. Dodatkową atrakcją będzie też koncert rapera Pono.

Impreza rozpocznie się o godz. 20:00 na efektownie podświetlonym dachu i potrwa 3 godziny. W tym maratonie może wziąć udział tylko 40 zawodników (ograniczenia związane z miejscem, w którym zawody są organizowane) – jest to więc zabawa dla dość zdeterminowanych osobników…

9 kwietnia 2014r.

Mam już wychodzić z pracy gdy zaczyna padać. Prawdziwe oberwanie chmury, bo niebo zrobiło się aż czarne, a wiatr potęguje obraz grozy.

Patrzę przez okno i zastanawiam się: „Mogłabym rower zostawić w pracy i wrócić do domu tramwajem… Ale wtedy jutro rano nie będę miała roweru ze sobą. I szkoda.”

Jednak sport u mnie to już prawdziwe uzależnienie… Decyduję się wracać do domu rowerem. Ledwo wychodzę z budynku i już po ok 5 minutach jazdy jestem doszczętnie mokra. Pada mi z góry, pryska na mnie z dołu, już nie wspominając o chlapiących na mnie samochodach. Ponieważ ulice całe zalane są wodą – tworzą się duże i głębokie kałuże, w pewnym momencie zostaję dosłownie przykryta dwumetrową falą. Po prostu jakich beztroski kierowca wjechał z impetem w kałużę i całą jej zawartość skierował na mnie – poczułam się jak windserfingowiec tylko bark słońca i czystej błękitnej morskiej wody…

Na moim kilkukilometrowym najkrótszym dystansie aura zdążyła się uspokoić. Gdy już dojeżdża do domu pokazuje się nawet słońce zza chmur. Na asfalcie pojawia się dużo dżdżownic, które wszelkimi sposobami staram się jakoś ominąć. Gdy cała mokra docieram w końcu na miejsce myślę sobie:

– Ale fanie było!

I już zupełnie oczywiste jest dla mnie, że dobrze zrobiłam nie zostawiając roweru w pracy. W ten sposób mogę pojeździć jeszcze wieczorem a jutro rano „rowerowo” rozpocząć dzień.

12 kwietnia 2014r.

W ramach przygotowań do Traithlon Sieraków 2014 wystartowałam w maratonie spinningowym. Przez trzy godziny pedałowaliśmy na pełnych obrotach – do pokonania było bowiem ok 100 kilometrów.

Naszym zmaganiom towarzyszyła energetyczna muzyka Pono – rapera, który koncertował specjalnie dla nas. Muszę przyznać, że słowa jego nagrań do mnie przemawiają – posłuchajcie sami, bo jego teksty naprawdę mogą zmotywować do działania.

Poza samym pedałowaniem i wynikiem tych zmagań dla mnie dużą atrakcją było miejsce, w którym zawody się odbywały – na dachu jednej z galerii handlowej w centrum Poznania. Z rowerowego siodełka podziwialiśmy więc piękny widok na dachy Poznania: wieczorem i już nocą. Zawody bowiem zakończyły o godz. 23.00.

13 kwietnia 2014r.

Nie ma to jak po nocnym maratonie spinningowym, z samego rana wsiąść na rower i pojechać na basen. Godzina pływania bardzo dobrze robi mi na spracowane mięśnie i oczywiście na psychikę. Endorfiny uderzają mi do głowy! W radosnym spędzam więc na rowerze resztę przedpołudnia…

15 kwietnia 2014r.

No to postanowione… Jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Więc w sumie pomyślałam, że po co się ograniczać. Po czerwcowym triathlonie w Sierakowie wystartuję więc jeszcze w lipcowym triathlonie w Poznaniu.

21 kwietnia 2014r.

Wielkanoc.

Gdy słońce za oknem po prostu nie mogę usiedzieć w miejscu – nawet w Święta. Oczywiście tradycji musi stać się zadość i moje rodzinno-świąteczne obowiązki spełniam z radością. Ale w przerwach, w tak zwanym międzyczasie wskakuję na rower i pedałuję za miasto.

24 maja 2014r.

Do startu w triatlonie został już tylko tydzień. Dziś ostatni raz zrobiłam sobie trening z prawdziwego zadrzenia: rower + basen. Ostatni tydzień zamierzam wypoczywać, a na rowerze (na którym jeżdżę każdego dnia) spędzać czas rekreacyjnie. Luz. Do swojego startu w zawodach podchodzę z dystansem. Chcę się przekonać jak to jest. Nie spinam się na wynik. Choć wiadomo jak już wystartuję to pewnie adrenalina uderzy mi do głowy.

Zaczynam sprawdzać pogodę na 1 czerwca – na razie wygląda, że może być różnie.

28 maja2014r.

Pogoda się załamała. Po kilku dniach prawdziwego lata, dziś zimno i cały czas pada… Intensywnie śledzę w necie strony z pogodą. Mój triatlonowy debiut w strugach deszczu nieco mnie martwi.

29 maja2014r.

Mam już harmonogram zawodów.

Choć triatholon na moim dystansie będzie miał miejsce 1 czerwca, to tak naprawdę impreza zaczyna się już dzień wcześniej od… Pasta Party.

A na samą niedzielę plan jest następujący:

9:00 – start pierwszej grupy Triathlonu Sieraków na dystansie krótkim

9:10 – start drugiej grupy Triathlonu Sieraków na dystansie krótkim

9:20 – start trzeciej grupy Triathlonu Sieraków na dystansie krótkim

11:00 – przewidywany pierwszy zawodnik na mecie

12:45 – zamknięcie trasy kolarskiej

14:15 – zamknięcie trasy biegowej

14:15 – ceremonia wręczenia nagród Triathlonu Sieraków na dystansie krótkim

30 maja 2014r.

Podobno woda w jeziorze, w którym będziemy pływać ma 18 stopni Celsjusza…

Jutro wyjeżdżamy już do Sierakowa więc już dziś sprawdzam czy wszystko na pewno mam – oto niezbędnik zawodnika triatlonu:

Pływanie:

  1. Strój do pływania
  2. Pianka pływacka – w temperaturze wody poniżej 17st.jest obowiązkowa, natomiast przy wyższej – wskazana!
  3. Okulary do pływania
  4. Środek ułatwiający zdejmowanie pianki – nie zalecana jest oliwka ani wazelina ze względu na szkodliwe działanie na pianki neoprenowe

Rower:

  1. Rower
  2. Kask – absolutnie obowiązkowy!
  3. Okulary rowerowe
  4. Strój rowerowy
  5. Obuwie rowerowe
  6. Skarpetki
  7. Pompka ręczna
  8. Zapasowa dętka + łyżka do opon
  9. Komplet kluczy imbusowych
  10. Bidon
  11. Torebka do przechowania batonów i żeli energetycznych
  12. Licznik rowerowy

Bieg:

  1. Buty do biegania
  2. Ubranie
  3. Skarpetki – jeśli ich potrzebujemy, a nie założyliśmy przed etapem rowerowym
  4. Czapka

Dodatkowo:

  1. Dokument tożsamości ze zdjęciem
  2. Pasek na numer startowy
  3. Klapki – przydatne przed etapem pływackim
  4. Nożyczki
  5. Drugą parę butów do biegania
  6. Ubranie na rozgrzewkę
  7. Żele i batony energetyczne
  8. Dodatkowy czepek – przyda się w przypadku zimnej wody
  9. Krem z filtrem UVA i UVB
  10. Zegarek / pulsometr + opaska na klatkę
  11. Ręcznik
  12. Taśma izolacyjna – bardzo wiele zastosowań przy mocowaniu ekwipunku do roweru
  13. Smar do łańcucha
  14. Szmaty do czyszczenia roweru
  15. Zapasowe dętki i opony – na wypadek ich uszkodzenia w przeddzień zawodów
  16. Gumki recepturki – przydatne do zamocowania butów rowerowych na rowerze w optymalnej pozycji

31 maja 2014r.

Do Sierakowa przyjechaliśmy na dzień przed moimi zawodami. Ponieważ jednak droga na terenie Kwilicz-Sieraków została zamknięta (z uwagi na odbywający się triatlon na dystansie długim) mieliśmy problemy z dostaniem się do ośrodka Energo Tour, w którym zaplanowany mieliśmy nocleg.

Dzień spędziliśmy na zwiedzaniu okolic Sierakowa, a gdy późnym popołudniem w końcu „otwarto” drogi dojazdowe dotarliśmy do Biura Zawodów. Zdążyliśmy jeszcze odebrać pakiety startowe i załapaliśmy się na Pasta Party (gdzie w „przemysłowych” ilościach wydawany był makaron z sosem). Samo Pasta Party mnie jednak rozczarowało, bo spodziewałam się jakiejś muzyki, tańców, a tu nic… Ale w sumie nie powinnam się dziwić. W końcu w triatlonach startują głownie panowie (w tym roku na dystansie krótkim wśród startującym było ok 10% kobiet) – więc z kim mieliby oni tańczyć (ha, ha)

1 czerwca 2014r.

Z powodów, o których nie chcę teraz pisać, nie zdecydowałam się wystartować w triatlonie. Blisko rok przygotowywałam się do tych zawodów i mocno nastawiałam się na ten start. Chciałam się sprawdzić, zobaczyć jak dam sobie radę. Niestety pewnych kwestii nie da się zaplanować…

Musze jednak przyznać – Triathon Sieraków to wspaniała impreza!! Cudowna atmosfera. Cieszę się, że tu przyjechałam. Cieszę się, że mogłam zapoznać się z nieznanymi mi dotąd regułami i podejrzeć patenty bardziej doświadczonych zawodników… Gdy wystartuję w następnym triatlonie (bo już o tym myślę) – na pewne kwestie będę już odpowiednio przygotowana.

Oto co chciałabym zapamiętać i doradzić innym debiutantom triatlonu:

– odcinek pływacki koniecznie pokonywać w piance (gdy woda ma powyżej 17 stopni start w piance nie jest obowiązkowy) – przyznam, że na początku rozpatrywałam start bez pianki, ale wtedy byłabym jedyna w stroju kąpielowym co też na pewno nie pozwoliłoby mi na dobry start

– pod pianką dobrze mieć strój triatlonowy, w którym pokonuje się później dwa kolejne odcinki triatlonu (rower i bieg) – nie ma warunków (nie wspominając o czasie) aby po odcinku pływackim przebierać się kompletnie do dalszych zmagań

– na starcie pływackim nie spinać się; wolno wejść do wody i spokojnie sobie płynąć na miarę swoich możliwości; tzw. liderzy / walczący o sekundy pobiegną do wody i nadadzą bardzo duże tempo – nie ma co się na nich oglądać (chyba, że też się jest już wyjadaczem – doświadczonym triatlonistą) – pływanie w „czarnej wodzie” to zupełnie co innego niż pływanie w basenie, poza tym dookoła dużo ludzi co też jest dość niebezpieczne samo w sobie

– po przepłynięciu dystansu wychodzimy z wody wprost do przygotowanego „korytarza”; tą wyznaczoną trasą biegniemy na boso dość ostro pod górę długi odcinek – przyznam takie rozwiązanie nie podoba mi się – przecież to jeszcze nie jest odcinek biegowy, a biec trzeba tutaj dużo i to na bosaka i w piance pływackiej; zaraz po wyjściu z wody, już biegnąc większość zawodników rozbiera się z pianki (gorąco, niewygodnie) – niestety udaje się to tylko dla części powyżej pasa

– biegnąc w piance pokonujemy odcinek 200-300 metrów i wbiegamy do „strefy zmian” gdzie znajduje się rower i inne nasze rzeczy; tutaj przebieramy się do odcinka rowerowego; mając już na sobie strój triatlonowy (który był pod pianką), zakładamy tylko skarpetki (nie wszyscy to robią), buty (w większości mają specjalne buty do jazdy na rowerze, ale są też zawodnicy startujący w „zwykłych” butach portowych), kask (obowiązkowy), okulary i co tam kto potrzebuje

– na tym etapie trzeba pamiętać o zawieszeniu na sobie numeru startowego (numery na rowerze zostały przylepione przed zawodami), w pakiecie startowym są agrafki które można do tego użyć, ale to chyba mało praktyczne bo nikt tego nie robi; wszyscy mają rodzaj gumowego cienkiego paska, który ma specjalne zaczepy dla numeryu startowego, pasek ten mają opięty na pasie – zupełnie to nie przeszkadza a sam numer startowy nie odpadnie

– w „strefie zmian” każdy zawodnik ma wyznaczone swoje miejsce; rower parkuje się tutaj dzień przed zawodami, swoje rzeczy układamy w dostarczonych przez organizatora skrzynkach

– ze „strefy zmian” wybiegamy prowadząc rower, do przebiegnięcia jest odcinek ok 100 metrów i dopiero po wyjściu na drogę asfaltową(po przekroczeniu zaznaczonej na asfalcie linii) można na rower wsiąść i jechać

– na trasie rowerowej są punkty „gastronomiczne” – wydawane są: woda, napoje energetyczne, banany i żele energetyczne; na trasie jest też stanowisko serwisowe (widziałam jak jedna zawodniczka się przy nich zatrzymała by jej pomogli z rowerem) – tak więc w razie czego…. nie wiem tylko, czy na każdych zawodach tak jest

– na rowerze do pokonania są dwie pętle, w miejscy gdzie jest zjazd do „strefy zmian” na środku asfaltu ustawione są biało-pomarańczowe słupki: zawodnicy którzy robią pierwsze okrążenie jadą po prawej stronie od słupków, zawodnicy którzy robią drugie okrążenie muszą zjechać na lewy pas od słupków, na lewym pasie wyznaczona jest poprzeczna linia, której nie można (za cenę dyskwalifikacji) przejechać rowerem! przed linią należy zejść z roweru i do „strefy zmian” (znowu te ok 100 metrów) biec prowadząc rower

– w „strefie zmian” zostawiamy na swoim miejscu rower i przebieramy się do odcinka biegowego; nikt nie przebiera odzieży (prawie wszyscy mają stroje triatlonowe), większość zmienia buty (ale nie Ci którzy już jechali w butach biegowych)

– ze „strefy zmian” wybiega się w przeciwnym kierunku – warto jeszcze przed zawodami przejść sobie cała trasę (pływanie – rower – bieg) by potem nie było niespodzianek gdzie / w jakim kierunku się udać, widziałam zawodników, którzy w „strefie zmian” zupełnie się pogubili, wybiegali w złym kierunku i potem musieli zawracać; o ile na trasie raczej się nie zgubimy (chyba że jesteśmy pierwsi lub zupełnie na końcu) to w „strefie zmian” można stracić orientację

Jako absolutne minimum każdemu debiutantowi doradzałabym zaopatrzenie się w: piankę pływacką, strój triatlonowy (bardzo bardzo praktyczne) i gumowy pasek do numeru startowego.

I jeszcze jedno: najfajniej w triatlonie startować z kimś znajomym – a im większa grupa tym lepszy fun!

To takie moje przemyślenia na gorąco – bardziej moje osobiste notatki, ale może komuś jeszcze się przydadzą…

foto dokumentacja z triatlonu w Sierakowie:

2 czerwca 2014r.

Podsumowanie Traithlonu Sieraków 2014r.

1. na długim dystansie (1900 m pływania – 90 km jazdy na rowerze – 21,1 km biegu) najlepszy był Kacper Adam z czasem 4:07:37, drugie miejsce zajął Jakub Woźniak z czasem 4:15:04, a trzecie Łukasz Szumiec z czasem 4:15:24; pierwsza wśród kobiet była Olga Ziętek z czasem 4:44:26; co ciekawe, na długim dystansie 8 miejsce zajął Filip Przymusiński, który kolejnego dnia wystartował na dystansie krótkim i konkurencję tą wygrał!!

2. ma krótkim dystansie (950 m – 45 km – 10,6 km) zwyciężył Filip Przymusiński, z czasem 2:04:27, drugie miejsce zajął Łukasz Kalaszczyński z czasem 2:04:59, trzecie miejsce Jakub Dec z czasem 2:05:31, wśród kobiet najlepsza okazała się Katarzyna Pastwa z czasem 2:27:00; ze względu na dużą liczbę uczestników, w zawodach zastosowano tzw. start barceloński, czyli falami co 10 minut; na dystansie krótkim miało wystartować 858 zawodników w tym 95 kobiet – w praktyce było ich jednak mniej – część nie dotarła / nie wystartowała

Informacje o wynikach:
http://w.sts-timing.pl/pliki/triathlon_sierakow_2014_dlugi.pdf
http://w.sts-timing.pl/pliki/triathlon_sierakow_2014_krotki.pdf