Podążając grzbietem Obidowca (1.106m npm), po lewej stronie dostrzegam miejsce upamiętnienia katastrofy lotniczej z 25 maja 1973r. Wtedy to właśnie sanitarny samolot leciał w stronę Nowego Targu wraz z chorym dzieckiem, które miało być przetransportowane do szpitala w Rabce. Niestety, bardzo trudne warunki pogodowe, łącznie z dużymi opadami śniegu, spowodowały, że pilot nie dał rady opanować maszyny i samolot runął. W katastrofie zginęła matka dziecka, a pilot doznał urazu kręgosłupa. Bez większego szwanku wyszedł z niej mały pasażer.
W końcu dochodzę na szczyt góry Turbacz, a zaraz potem do schroniska o tej samej nazwie.
Schronisko na Turbaczu leży na wysokości 1.310 m npm
Ze schroniskiem związana jest ciekawa i długa historia.
Pierwszy budynek wybudowany przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (PTT) powstał w 1925r. Po siedmiu latach spłonął w wyniku podpalenia. Podobno dokonali tego kłusownicy, którzy w rozwoju turystyki widzieli zagrożenie dla własnych interesów. Drugie schronisko zaczęto budować przed II wojną światową. Budowę wstrzymała jednak wybuch wojny, a tymczasowy barak oraz to co co PTT zdążyło postawić, służyły nie tylko nielicznym turystom, ale i partyzantom, którzy mieli tu swój punkt kontaktowy.
W 1943r., podczas potyczki z Niemcami to niedokończone schronisko również spłonęło. Po 10 latach trud budowy trzeciego już schroniska na Turbaczu podjęło PTTK. 22 lipca 1958r., w dzień komunistycznego święta Manifestu Lipcowego, budynek został udostępniony turystom. Schronisko otrzymało imię Władysława Orkana, poety i piewcy Gorców. Dziś schronisko prezentuje się pięknie i stanowi schronienie dla wielu trustów (110 miejsc noclegowych).
Mały drewniany budynek to tzw. bacówka doświadczalna, w której od lat 30 ubiegłego wieku prowadzi się badania nad pasterstwem górskim i łąkarstwem. Przypomina ona, ze dawniej Gorce, obok Tatr były głównym terenem wypasowym owiec w kraju, a malownicze hale nie są tworem naturalnym, ale zostały ukształtowane przez człowieka na użytek gospodarczy.