Wolarz – Gomoła

Góry Bystrzyckie to niewysokie pasmo górskie o długości 50 km leżące w środkowych Sudetach. Najwyższym szczytem gór jest Jagodna (977 m n.p.m.). Przełęcz Spalona (811 m n.p.m.) dzieli pasmo na północną część o charakterze spłaszczonej wyżyny i część południową o wyraźnym kształcie górskiego grzbietu. Całość komponuje się w dużą, spokojną i łagodną krainę o pierwotnym charakterze. Nazwa Gór Bystrzyckich pochodzi od nazwy rzeki (i miasta) Bystrzyca. Góry Bystrzyckie wyróżniają się dużą lesistością. Teren jest bardzo słabo zaludniony i ze względu na trudne warunki ciągle wyludniający się w wyniku procesu zanikania wsi. Odpływ ludności spowodowany jest głównie bardzo niekorzystnymi warunkami naturalnymi do uprawiania rolnictwa. Małe urozmaicenie rzeźby terenu, znaczne zalesienie i słaba baza noclegowa powodują, że Góry Bystrzyckie nie są popularnym regionem turystycznym. Są one atrakcyjne dla wytrwałych piechurów i rowerzystów górskich poszukujących miejsc wolnych od masowej turystyki. Największymi miastami leżącymi u podnóża Gór Bystrzyckich są: Duszniki-Zdrój, Szczytna oraz Polanica-Zdrój. Stanowią one bazę wypadową dla wielu wycieczek, poza tym same są miejscami godnymi zwiedzenia i bywają często celem wyjazdów. Choć nie ma tu takich atrakcji jak w pobliskich Górach Stołowych, znaleźliśmy dla siebie wiele ciekawych miejsc.

dzień 1.

trasa: Duszniki-Zdrój – Schronisko PTTK Pod Muflonem – Rozdroże Pod Błażkową – Bobrowniki – Wolarz 857m npm – Polanica Zdrój – Piekielna Góra – Kamiennik – Kalwaria – Orle Skały – Szczytnik (zamek Leśna) – Szczytna – Duszniki-Zdrój – Schronisko PTTK Pod Muflonem (przejście razem ok. 7 godz 30 minut)

dzień 2.

trasa: Schronisko PTTK Pod Muflonem – Duszniki-Zdrój – Gomoła (733m npm) – zamek Homole – Duszniki-Zdrój (przejście wraz ze zwiedzaniem Dusznik-Zdrój razem ok. 4 godz)

Naszym punktem wypadowym w Góry Bystrzyckie było schronisko PTTK Pod Muflonem położone na obrzeżach Dusznik Zdroju. Historia schroniska sięga XIXw., kiedy to na zboczu Ptasiej Kopy powstało gospodarstwo hodowlane. Specjalizowało się ono w produkcji serwatki, żętnicy i mleka koziego, których spożywanie zalecano w kuracjach w dusznickim zdroju. Ze względu na swe położenie gospodarstwo szybko stało się popularnym celem wśród kuracjuszy. Pod koniec XIXw. gospodarstwo przekształciło się w punkt gastronomiczny. Po II wojnie światowej, którą przetrwało bez większych zniszczeń, stało się najpierw obiektem Orbisu, a potem do PTTK. Pierwotny obiekt spłonął w 1959r., ale już w 1964r. został odbudowany. Nazwa schroniska nawiązuje do trofeów myśliwskich wiszących w jadalni schroniska. Stąd kierując się szlakiem żółtym rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Blisko trzygodzinny szlak do Polanicy Zdrój prowadzi niemal cały czas przez las. Tylko od czasu do czasu przez drzewa prześwituje widok na masyw Orlicy, w podnóża której widać było zaśnieżone stoki narciarskie Zieleńca. To ciekawe, bo zasadniczo śniegu w okolicy nie ma wcale – poza wspomnianym Zieleńcem, który sławny jest ze swojego specyficznego mikroklimatu.

Nasza trasa poza jednym dość stromym podejściem miała charakter wybitnie spacerowy. Najwyższym punktem przez nas zdobytym został Wolarz (857m npm), który uznaliśmy za satysfakcjonujący nas cel …

Idąc granią masywu po lewej stronie w dole widać było Szczytną, z usytuowanym ponad nią zamkiem Leśna.

Do Polanicy Zdrój doszliśmy po ok 3 godzinach. Idąc do centrum w poszukiwaniu szlaku czerwonego mijaliśmy pod drodze domy sanatoryjne i zabytkową architekturę zdrojową. Centrum Polanicy zaskoczyło mnie pozytywnie: zadbane i odnowione obiekty prezentują się okazale. Niestety z racji krótkiego dnia nie mieliśmy czasu na dłuższe zwiedzanie uzdrowiska. Tylko przeszliśmy przez Park Zdrojowy i już nieco w pośpiechu udaliśmy się szlakiem w kierunku Szczytnej.

Przejście przez las nie zajęło nam dużo czasu. Po drodze obejrzeliśmy jeszcze ciekawą Kalwarie Górską. Ta oryginalna Droga Krzyżowa powstał w latach 1940-59 z inicjatywy zakonu Misjonarzy Świętej Rodziny. Wykute w piaskowcu sceny Męki Pańskiej umieszczone są w skalnych wnękach. Stacje powstały jeszcze w czasie II wojny światowej, ale część z nich umieszczono na miejscu dopiero w latach 50. XXw. Poświęcenie Kalwarii nastąpiło w 1959r., gdy odnaleziono ostatnią z tablic ukrytą w jednym z domów w Szczytnej.

Następnie skierowaliśmy się do zamku Leśna na Szczytniku. Neogotycki zamek zbudowany został w latach 1832-38. Należał do majora Leopolda von Hochberga, właściciela leżącej poniżej Szczytnej. Po śmierci Hochberga zamek często zmieniał właścicieli. W 1890r. przeszedł w ręce Heleny i Brunona Kleinów, którzy pozostawili po sobie piękna kaplicę.. Trzydzieści lat później zamek kupili ojcowie Misjonarze Świętej Rodziny, którzy dokonali wielu przeróbek i rozbudowy. W czasie II wojny światowej w zamku mieścił się szpital wojskowy. Po wojnie obiekt przejęli polscy Misjonarze. W 1952r. odebrano im zamek (poza kaplicą) i utworzono w nim ośrodek dla dzieci głęboko upośledzonych. Obecnie wnętrza zamku nie są udostępnione do zwiedzania (znajduje się tutaj Zakład Pomocy Społecznej) więc tylko obejrzeliśmy budowlę z zewnątrz.

Z pobliskich Orlich Skał rozlega się piękny widok na Szczytną i całą okolicę. Mimo presji czasu spędziliśmy tutaj trochę czasu rozkoszując się widokami oraz wspominając historie tego miejsca… W 1790r. Prusacy zbudowali tutaj jeden ze swych fortów. Stacjonowało w nim 12 osób, choć w czasie wojny planowano obsadzić go znacznie liczniejszą załogą (co może świadczyć o randze obiektu). Ostatecznie jednak fort nie odegrał żadnej roli w działaniach wojennych. Podczas kampanii napoleońskiej w 1807r. nie był broniony. Francuzi częściowo go wówczas rozebrali. Do dziś nie ostało się już nic.

Gdy zeszliśmy do centrum Szczytnej robiło się już ciemno. W tej sytuacji zrezygnować musieliśmy z dalszej wędrówki szlakiem, i do Dusznik Zdrój przeszliśmy starą asfaltową drogą – czyli najkrótszym i najbezpieczniejszym w tej sytuacji wariantem powrotnym…

Kolejnego dnia skupiliśmy się na zwiedzaniu Dusznik-Zdrój. To małe uzdrowisko samo w sobie ma wiele atrakcji. Nie trzeba wiele czasu na spacer po części uzdrowiskowej i po centrum. W tej sytuacji udaliśmy się na spacer do zamku Homole. Ruiny położone są nieco ponad godzinę drogi od centrum Dusznik, skąd prowadzi szlak czerwony.

Zamek Homole (niem. Hummelschloss) położony jest na szczycie wzniesienia Gomoła (733m npm). Nie jest znana dokładna data powstania budowli, ale najprawdopodobniej było to w XI lub XIIw. Jego zadaniem była obrona Polskiej Drogi prowadzącej przez Polskie Wrota. Murowany zamek powstał dopiero na przełomie XIII i XIVw. Warownia nie należała do dużych, ze względu na ograniczoną ilość miejsca na szczycie – sam dziedziniec miał zaledwie ok 50 x 25 metrów. Zamek miał ok 20-metrową więżę, budynek mieszkalny, kaplicę i pomieszczenia dla służby.  Właścicieli zamku było kilku. Ostatni z nich Eustachiusz von Landfried szybko opuścił zamek i zamieszkał w kupionej w Dusznikach gospodzie. Od tego czasu warowania zaczęła popadać w ruinę. I tak już było przez lata. Dzisiaj z zamku pozostało niewiele – zaledwie kilkumetrowej wysokości resztka wieży obronnej, sucha fosa i kilka niewielkich fragmentów murów.

Z miejscem tym wiążą się liczne legendy. Najbardziej dramatyczna opowiada o niewiernej żonie właściciela warowni, która wspólnie z kochankiem zabiła swego męża. Lecz wkrótce po poślubieniu kochanka sama straciła życie. Nowy mąż szybko się nią znudził i zabił ją tym samym sztyletem, od którego zginął jego poprzednik. Duch kobiety długo błąkał się po okolicy zamku, aż w końcu został wybawiony przez młodego chłopa z okolicy, który w nagrodę dostał klucze do skarbca, skąd wyniósł wiele kosztowności. Podobno reszta skarbów wciąż tam się znajduje. Aby się do nich dostać wystarczy znaleźć leżący gdzieś na zboczach Gomoły sztylet, który zamieni się wówczas w klucze do skarbca.

W połowie XVIIIw. ruiny były celem wycieczek kuracjuszy z Dusznik Zdroju, którzy chętnie wybierali się tutaj dla ciekawego otoczenia i pięknych widoków ze szczytu Gomoły. Poszliśmy więc i my…

styczeń 2013r.