Wulkan Lanin

Wulkan Lanin – Vulcano Lanin (3.776 m npm)

Położony w Argentynie na terenie Parque Nacional Lanin . Szczyt o pieknym idealnie stożkowym kształcie i wysokości róznej Górze Fudżi w Japonii.

Aby wspinać się na Wulkan Lanin trzeba spełnić pewne wymogi. Trzeba się zarejestrować u strażników Parku i posiadać odpowiedni sprzęt. Mam nadzieję, że formalności załatwię szybko i ruszę dalej. Nic bardziej mylnego.

Gdy wchodzę do pokoju strażników Ci popijają yerba mate i generalnie zajmują się sobą. Na odczepnego pokazują mi listę wymaganego sprzętu. W zasadzie wszystko mam. No właśnie. „Prawie” robi różnicę. Bo jak się okazuje nie mam radia. I to okazuje się to przeszkodą nie do pokonania. Pytają mnie też jakie mam doświadczenie górskie. Gdzie byłam, jakie szczyty zdobyłam. Wyglądało to tak, że zobaczyli samotną dziewczynę i szukali pretekstu by mi nie pozwolić pójść na górę.

W końcu stwierdzają stanowczo:

– Nie masz radia, nie możesz iść na szczyt. Takie są zasady Parku.

– Skoro wszyscy, którzy są na Wulkanie mają radio (bo bez radia przecież nie zostaliby wpuszczeni) to może ja dołączę się do jakiejś grupy i w razie czego skorzystam z ich radia – proponuję

– Nie my to radio teraz musimy zobaczyć – nie dawali się ułagodzić

Tym mnie wyprowadzili mnie z równowagi. Nie po to z takim trudem się tutaj dostałam, żeby teraz z powodu radia mi to uniemożliwili.

– W takim razie rezygnuję ze wspinaczki – oznajmiam.

Chyba już tylko z litości na pożegnanie proponują mi wspólne picie argentyńskiej magicznej „herbatki” – swojej yerba mate. Siedząc z nimi zauważam, że mają u siebie w biurze olbrzymią lunetę, przez którą obserwują całą drogę na szczyt. Sprawdziłam – wszystko widać było jak na dłoni, można było rozpoznać poszczególne osoby na szlaku.

– W ten sposób kontrolujemy szlak – instruuje mnie strażnik

W tym momencie zdaję sobie sprawę, że plan który sobie obmyśliłam będzie trudny do realizacji i może się dla mnie źle skończyć. Ale nie zmieniam zamiaru zgodnie z rosyjską zasadą, że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

Po wyjściu od strażników wchodzę w las. Przedzieram się przez gęsty, dziki las. Z dużym plecakiem okazuje się to morderczą pracą. W końcu docieram do szlaku. Mam jednak świadomość, że to nie koniec zabawy. Po wyjściu z lasu będę widoczna jak na dłoni. Strażnicy mogą zobaczyć mnie przez lunetę. Ruszam szybciej z nadzieją, że dogonię jakąś grupę i wmieszam się w tłum. Właśnie na podejściu poznaję Bernarda z Francji. Szczęśliwie docieramy do schroniska argentyńskiej armii Refugio BIM-6. Mimo, że nie mają tu wstępu cywile udaje mi się zorganizować dla nas nocleg właśnie tu. Bernard łączy się ze strażnikami na dole i mówi, że Magda z Polski tutaj jest i razem będziemy korzystać z jego radia. W odpowiedzi strażnicy grożą, że jeżeli natychmiast nie zejdę przyjdą po mnie razem z policją. No cóż, po prostu założyłam, że jednak nie będzie im się chciało. Spędzam noc z 18 chrapiącymi żołnierzami i w środku nocy wyruszamy razem z Bernardem ruszam na szczyt. 

Idąc po stoku osypującego się żwiru i popiołu wulkanicznego czasami mamy problemy ze znalezieniem drogi. Szlak nie jest oznakowany. Wierzchołek wulkanu nawet w nocy wyraźnie odznacza się na tle nieba – idziemy  więc na azymut.

Po pięknym wschodzie słońca w końcu około 7.00 stajemy na ośnieżonym szczycie Wulkanu Lanin (3.776 m npm). Satysfakcja tym większa, że szczyt ten kosztował mnie bardzo dużo emocji.

Ku mojemu zaskoczeniu na szczycie Wulkanu Lanin nie ma krateru. Są za to widoki cudowne widoki dookoła. Co typowe dla wulkanów Lanin jest szczytem samotnym – nie jest otoczony przez inne wierzchołki. Jak z lotu ptaka widać, cały obszar, który przeszłam spod Wulkanu Villarrica, aż tutaj.  Liczne małe stożki wulkaniczne, błękitne wody jeziorek oraz zielone plamy lasów. Villarrica wydaje się tak blisko, choć nam przejście zajęło kilka dni. 

Gdy schodzimy wiem, że to już koniec tej górskiej przygody. Prawie koniec, bo muszę jeszcze  zapuścić się w dziki las by uniknąć niemiłego spotkania z parkowymi strażnikami.

Informacje praktyczne:

– Brak opłaty za wstęp do Parku Narodowego Wulkan Lanin. Najlepszy okres na trekking to: grudzień – luty. Na trasie istnieje możliwość bezpłatnego noclegu we własnym namiocie na wyznaczonych polach kempingowych.

– Wspinaczka z przewodnikiem to ok. 300 USD – trzeba to sobie zorganizować w miejscowości Junin de los Andes – w cenie transport, przewodnik, czasami sprzęt

Argentyna, styczeń 2009r.

Fragment tekstu (całość w zakładce Villarica), który oryginalnie był opublikowany w Magazynie Turystyki Górskiej “NPM”  wrzesień 2011r.