Przez większość mojego życia moją pasją, która przesłaniała mi niemal wszystko inne były góry. To w górach spędzałam cały swój wolny czas. Gdy zaszłam w ciążę trudno mi było z tego zrezygnować- nadal jeździłam w góry. Na ostatni „ciążowy” wyjazd pojechaliśmy w Beskid Żywiecki w 9-tym miesiącu ciąży.
Gdy Wojtuś pojawił się na świecie, niemal od razu ruszyliśmy na zdobywanie pobliskich niewysokich szczytów, ale… apetyt rośnie w miarę jedzenia. Stąd pomysł na projekt „Wojtuś na bezdrożach”, w ramach którego mamy ambitny plan związany z podróżami nie tylko górskimi.
Jako doświadczona pasjonatka gór i zaprawiona podróżniczka uważam, że dziecko nie jest przeszkodą by aktywnie żyć. Taka postawa zdaje się być podzielana przez coraz większą ilość osób, jednak nie wszystkie one mają odwagę by (lub nie wiedzą jak) wcielić swe plany w życie. Postaram postaram się to udowodnić swoją postawą i działaniami.
W naszym rodzinnym projekcie „Wojtuś na Bezdrożach” wspierają nas Partnerzy:
PARTNERZY Projektu
Alpinistka, pasjonatka fotografii, przewodnik górski, pilot wycieczek i... ekspert ds. oceny ryzyka. Moją największą pasją są podróże oraz góry, co staram się łączyć przemierzając wszystkie kontynenty. Zorganizowałam kilkanaście wypraw globtroterskich. Odbyłam samotną 6-miesięczną podróż po Ameryce Południowej, podczas której podążając przez Andy, zdobyłam szereg szczytów od Ziemi Ognistej po równik. W 2010 roku jako 6-ta Polka w historii wspięłam się Mount Everest. W kolejnych latach zdobyłam większość szczytów Śnieżnej Pantery (siedmiotysięczniki na terenie byłego ZSRR). Moja sytuacja rodzinna się zmieniła, więc do moich projektów wysokogórskich wrócę za jakiś czas... Ostatnio bowiem do moich największych pasji - gór i podróży - dołączyła kolejna: bycie mamą urodzonego w 2015r. Wojtusia. Wojtuś stał się pretekstem do odkrywania świata na nowo, nieco inaczej... Podróżujemy razem pod hasłem "Wojtuś na bezdrożach". Nasze wyprawy opisuję na tej stronie oraz na FB na profilu "Wojtuś na bezdrożach".
Zapraszam na moją stronę!!!
"...Tak już jest w życiu, że kiedy człowiek bardzo czegoś pragnie i długo na to czeka, to wyobraża sobie, że jak osiągnie swój cel – cały świat przewróci się do góry nogami. Kiedy w końcu ten moment nadchodzi, okazuje się, że nic się nie zmieniło, wszystko jest po staremu, a radość nie jest znów taka ogromna. W marzeniach finał jest dużo istotniejszy. Dopiero kiedy go osiągniemy, okazuje się, że w gruncie rzeczy ważniejsze jest aby mieć cel niż żeby go osiągnąć”
Leszek Cichy
Człowiekowi wiecznie czegoś brak. Chciałby więcej, inaczej, dalej, głębiej, wyżej - byle nie tkwić w miejscu. Gna mnie niejasna tęsknota za życiem, które zawsze jest gdzie indziej.