To już nasza tradycja. Od trzech lat na początku marca jeździmy do Śnieżycowego Jaru. Pierwszy raz byliśmy sami, drugi raz byłam w ciąży z Wojtusiem. W tym roku Wojtuś był już wieziony w wózku, a za rok na pewno będzie dreptał już na własnych nogach…
Jak co roku, wczesną wiosną...