Hong Kong

Hongkong – siedmiomilowa metropolia  położona na brzegu Morza Południowochińskiego to obszar górzysty. Gruntów budowlanych tu brakuje, a wieżowców jest więcej nież gdzie indziej – wiele ma ponad sto pięter. Miasto żyje wahaniami kursów, emisjami akcji, spekulacjami nieruchomościami i juanami gości z Chin Ludowych.

Gdy na początkach XIXw. na pokładach żaglowców przybyli tu brytyjscy kupcy chcący zamienić ładunek indyjskiego opium na inne towary, ich uwagę zwróciła granitowa wyspa leżąca na szlaku do Kantonu w delcie Rzeki Perłowej. Ten skrawek lądu miał się w przyszłości stać Hongkongiem.

W 1839r. wybuchła I wojna opiumowa. Panująca w Chinach dynastia mandżurska (Qing) postanowiła zakończyć prowadzony przez „barbarzyńców” handel. Władze skonfiskowały 20 tys skrzyń z opium i zniszczyły ich zawartość. Anglicy uznali to za pretekst do wojny. Brytyjskie oddziały desantowe doszły na odległość 160 km od Pekinu.

Nadzorca handlu brytyjskiego, Charles Elliot, wytargował wtedy przekazanie Anglii bezwartościowego na pozór Hongkongu. Uważał, że głębokowodny port może się przydać, choć władze w Londynie dzieliły się, bo ich zdaniem można było znaleźć lepiej położone miejsca. Pod rządami Brytyjczyków chaty ustąpiły miejsca kamienicom, powstała infrastruktura, a wokół portu, tranzytowego dla handlu z Chinami, wyrosło miasto. Jednak dopiero w reakcji na rewolucję komunistyczną w Chinach w 1949r. Hongkong przekształcił się w ośrodek przemysłowego kapitalizmu. Uciekając przed nacjonalizacją prowadzoną przez reżim Mao Tse-tunga, przemysłowcy chińscy przenieśli swoje firmy do Hongkongu. Do enklawy napłynęła fala chętnych do pracy uchodźców. Prężnie rozwijała się gospodarka wolnorynkowa, miasto stało się potężnym eksporterem towarów i rajem prawno-podatkowym ściągającym kapitały ze wszystkich stron świata.

Z czasem Hongkong zabudował się nie tylko wspaniałymi drapaczami chmur, lecz także blokowiskami. Za fasadą nowoczesności nabrzmiewają społeczne problemy – prostytucja, handel narkotykami, przemyt, hazard.

W 1997r. Hongong został przekazany Chinom.

Obecnie PKB na głowę mieszkańca stawia Hongkong na 10. Miejscu na świecie, ale do najwyższych należy tzw. współczynnik Giniego mierzący różnicę między bogatymi a bidnymi.

„Jedno państwo, dwa systemy” – mieszkańcy Hongkongu cieszą się wolnością słowa, ale ich prawa wyborcze są ograniczone. W Hongkongu panuje obecnie przekonanie, że lokalne władze to marionetki realizujące cele i wykonujące polecenia swoich panów z Pekinu. Mimo obiecanej przez Chiny zasady „jeden kraj, dwa systemy”, gwarantującej miastu prawo do autonomii politycznej i gospodarczej do 2047r., mieszkańcy boją się kontroli chińskiej i transformacji miasta na podobieństwo Chin Ludowych. Wciąż mieszkańcy Hongkongu patrzą na krajan z kontynentu z góry. Dla nich to wiśniaki handlujące plastikową tandet a, które nie wiedzą jak się zachować w mieście: głośno gadają, brudzą, plują…

Choć kiedyś Hongkong wspomagał Chiny paczkami z żywnością i inwestycjami w nieruchomości, to dziś role się odwróciły. Chiny pomagają Hongkongowi przetrwać kryzys. Mieszkańcy kontynentu kupują towary i nieruchomości. Ta zmiana gospodarczego układu sił tylko zaostrza kryzys tożsamości Hongkongu.

Badania opinii publicznej wykazały, że mieszkańcy enklawy uważają się przede wszystkim za obywateli Hongkongu, a nie Chin Ludowych.

15 lat po tym, jak Londyn oddał metropolię Pekinowi, Hongkong wciąż nie zrósł się z Chinami. Na kontynencie wyrastają wielkie metropolie, ale żadna nie może się równać miastu w delcie rzeki Perłowej. Na powierzchni dwóch Warszaw mieszka 7 mln ludzi, PKB na głowę mieszkańca należy do najwyższych na świecie, a rekordowe zagęszczenie wieżowców sprawia, że Hongkong jest nazywany miastem pionowym. Terytorialnie należy do Chińskiej Republiki Ludowej, ale poza polityką zagraniczną i obronną miasto zachowało daleko idącą autonomię. Ma odrębne prawo, walutę i drużyny sportowe, nawet samochody jeżdżą dalej lewą stroną jak za rządów brytyjskich.

W 2012r. Światowe Forum Ekonomiczne koronowało Hongkong na najbardziej rozwinięty finansowo kraj na świecie. Nie Stany Zjednoczone, które od wielu lat prowadziły w rankingu, nie Wielka Brytania z potężnym Londynem… Azjatycka metropolia korzysta na kryzysie w Europie i Ameryce: żadnych upadających banków, ryzykownych obligacji czy horrendalnych deficytów. Nade wszystko korzysta jednak z bliskości z Chinami: jak za czasów brytyjskich jest przyczółkiem do handlu z Państwem Środka, a zarazem centrum finansowym, przez które wpływają do Chin miliardy z całego świata.

Oszałamiająca kariera Hongkongu zaczęła się w 1841r., kiedy w wyniku opiumowej wojny wyspę zaanektowali Brytyjczycy. Wojna wybuchła, bo cesarz chiński miał dosyć importu narkotyku przez angielską Kompanię Wschodnioindyjską na tak gigantyczną skalę, że większość męskiej populacji 300-milionowych Chin chodziła do pracy naćpana. Cesarz wojnę przegrał, a Hongkong pozostał brytyjski, co w 1898r. usankcjonowała umowa dzierżawna na 99 lat. W 1949r., gdy w Chinach zwyciężył komunizm, wyspa była jednym z głównych terytoriów, które przyjęły nieposłusznych Mao uciekinierów. Zgodnie z umową miasto wróciło do Chin w 1997r. Ale przepaść kulturową wykopaną przez 156 lat przynależności do Zjednoczonego Królestwa, nie tak łatwo zasypać.