Jezioro Prespańskie

Jezioro Prespańskie – położone między dwoma pasmami górskimi Galičica i Pelister na wysokości 853 m.n.p.m. Nazwa jesiora wywodzi się od wyrazu „prespa” oznaczającego zamieć i związana jest z gwałtownymi zmianami pogody zdarzającymi się tu zimą.

Jezioro powstało w skutek ruchów tektonicznych. Ma ono gługość ok 30 km, szerokość ok 17 km, a maksymalna głębokość jeziora sięga do 60 m. Niestety w ostatnich latach Jezioro kurczy się – gołym okiem widać, że brzeg cofnął się o kilkanaście metrów w ostatnim czasie. Jest to związane z odpływem wód do Jeziora Ochrydzkiego.

Na tafli Jeziora zbiegają się granice trzech państw: Macedonii, Grecji oraz Albanii.

W 2002r. region ten został wpisany na listę Siedmiu Sanktuariów Ziemi – szczególnie cenny jest tu świat ptaków (pelikany, kormorany, czapla biała) – podczas naszego pobytu spotakliśmy ornitologów z Anglii, którzy przyjechali tu specjalnie by obserwować i nagrywać ptaki.

Mimo atrakcyjnego położenia okolica jest mniej odwiedzana przez turystów niż sąsiednie Jezioro Ochrydzkie. To jest akurat dużą zaletą tego miejsca. W odróżnieniu od hałaśliwego i  zatłoczonego Jeziora Ochrydzkiego, nad Jeziorem Prespanskim zaznamy samotności i spokoju. 

W sezonie letnim temperatura wody wynosi 20–25 stopni. Nad jeziorem kilka dużych (w większości piaszczystych) plaż i szlaki turystyczne.

My przeszliśmy 6 kilometrowy szlak ze wsi Stenje do monastytu sv. Ilija. Przejście w jedną stronę zajmuje ok 1-1,5 godziny. Szlak wiedzie cały czas wzdłóż brzegu Jeziora i oznaczony jest czerwono-białym paskiem. Monastyr położony jest na końcu półwyspu częściowo należącego do Albanii. Zakątek ten jest niezmiernie dziki. Bardzo trzeba uważać na węże – żyją tu jadowite żmije (dwa osobniki udało nam się szczęścliwie ominąć – przypadkowe nadepnięcie grozi ukąszeniem). 

Nocleg:

– baza noclegowa jest bardzo skromna – na zachodnim brzegu jeziora głównym ośrodkiem turystycznym jest wieś Otesevo, gdzie jednak można znaleść tylko kempingi i domki kempingowe; duży hotel Europa z 240 miejscami noclegowymi spłonął kilka lat temu (podobno celowo podpalili go pracownicy)

– my zmuszeni sytuacją (kończące się paliwo w baku, brak stacji benzynowej w okolicy oraz późna godzina nocna – co uniemożliwiało dalsze poszukiwania) musieliśmy przenocować we wsi Stenje w Hotelu Riva – miejsca tego zdecydowanie nie polecam!!!! A teraz krótka opowieść jak Macedończycy prowadzą biznes i żadnej okazji do oszustwa nie przepuszczą…. Skoro tak potraktowali „swoich” (Macedończyków) to wyobrażam sobie jak potrafią wyprowadzić w pole obcokrajowców…. Miejsca tego nie polecam!!!.

Hotel Riva – budynek rozmiaru takiej większej willi. Zajeżdżamy późnym wieczorem, w sali restauracyjnej impreza – wesele. Pomysł na nocleg tutaj od razu wydał mi się nieporozumieniem, ale Zdravko był zmęczony i ze wspomnianych wyżej powodów postanowiliśmy zapytać o cenę i warunki.

Zaakceptowaliśmy cenę 850 denarów (ok 15 EUR) za 2 osoby, choć mi i tak wydawało się to dużo biorąc pod uwagę, że prawdopodobnie w nocy wcale spać nie będzie nam dane. I rzeczywiście impreza tak się rozkręciła, że nie było mowy o jakimkolwiek wypoczynku. Nieźle dali nam popalić, ale niespodzianki czekały nas dopiero rano. Ta sama osoba, z którą wczoraj dogadywaliśmy warunki dziś za nocleg rząda 2 razy tyle (że niby to była cena za 1 osobę itd. –  co oczywiście było wciskaniem kitu, bo w końcu pytaliśmy konkretnie o nocleg dla 2 osób no i rozmawialiśmy tym samym językiem – nie ma mowy o nieporozumieniu).  Zdravko jako człowiek ugodowy w takich sprawach zapłacił, choć ja miałam dziwny dyskomfort.

Wymeldowyjąc się poprosiliśmy o rachunek (potrzebny do rozliczeń w firmie). I znowu zaczęło być dziwnie. Najpierw powiedzieli nam, że za chwilę przygotują (ileż to czasu zajmuje wydrukowanie paragonu?). Czekamy 30 minut i zaczynamy się niecierpliwić. W końcu nie przyjechaliśmy tu by siedzieć w hotelu. Szkoda nam czasu. Więc umawiamy się, że idziemy teraz na spacer, wrócimy za ok 3 godziny i wtedy odbierzemy paragon.

Po przeszło 3 godzinach wracamy a rachunku dla nas nadal nie ma. Pytamy się jaki jest problem. Trzeba czekać na jakąś panią (tylko ona umie paragon wydrukować). Jak długo trzeba czekać nikt nie wie. W końcu Pani się zjawia i co się okazuje???? Że papieru w drukarce do kasy fiskalnej nie ma! I znaowu trzeba czekać, ale to problem poważniejszy, bo papieru nie mają, nie wiedzą skąd wziąść itd, itd…. Masakra. Mi już ręce opadły, bo najpierw zafundowano nam spanie na środku dyskoteki, potem nas oszukano finansowo a teraz marnujemy czas jakby nie było wiadomo o co chodzi – oni nie chcą nam daćo rachunku, bo wtedy musieliby zapłacić podatek. A ponieważ się upieramy to pokazują nam gdzie nasze miejsce i że na swym uporze tylko my stracimy. No i się poddaliśmy. Odjechaliśmy bez dokumentów. Ale sposób w jaki nas tam potraktowano (nagle jakby wszyscy przestali rozumieć po macedońsku, o angielskim nie wspominając) pozostanie mi w pamięci na długo. I choćbym następnym razem miała spać nad brzegiem jeziora to na pewno do tego hotelu nie wrócę.

Cała ta historia jest o tyle dziwna, że nad położone niedaleko Jezioro Ochrydzkie jeździ cała Macedonia i Serbia (niezmiernie popularne miejsce), a nad Jezioro Prespańskie rzadko jakiś turysta trafia. Wydawałoby się wiec logiczne, że jak już jakiś się przypęta to trzeba o niego zadbać by wrócił. Ale widać taka logika nie sprawdza się na Bałkanach – tutaj jak już się turysta trafi to trzeba go oskubać maksymalnie jak się da, bo nie wiadomo kiedy następnym razem ktoś tu jeszcze zbłądzi….      

15 maja 2011r.