Gołuchów

Głównym powodem dla którego warto do Gołuchowa przyjechać jest oczywiście piękny, ponad 450-letni zamek. Ale jak się okazuje nie tylko… Będąc tutaj warto też przejść się brzegiem Jeziora Gołuchowskiego (a latem wykąpać się w nim), odwiedzić w lesie pomnik ku czci ofiar pomordowanych tutaj w czasie II wojny światowej czy pójść zobaczyć największy w Wielkopolsce głaz narzutowy (głaz św. Jadwigi).

Zamek w Gołuchowie robi wrażenie malutkiego, ale jego dzieje są bardzo interesujące – na pewnym etapie jego historii inspiracją do kolejnej przebudowy obiektu były zamki nad Loarą (widać to jeszcze dziś). Ale po kolei…

Zamek pierwotnie powstał jako murowana budowla o charakterze obronnym. Wybudowany został w latach 1550-1560 dzięki Rafałowi Leszczyńskiemu (wojewoda kujawsko-brzeski, starosta radziejowski, kasztelan śremski i religijny reformator). Już wtedy budowla była ozdobiona basztami w każdym narożniku. Założenie obronne ubezpieczała fosa z pobliskiej rzeczki oraz naturalne bagna i rozlewiska. W latach 1600-1628 rodzinną siedzibę przebudował syn Rafała – Wacław I Leszczyński. Po studiach na uniwersytetach włoskich i niemieckich oraz paroletniej podróży po Europie Wacław osiadł w Gołuchowie. Rozpoczął karierę polityczną na stanowisku kanclerza wielkiego koronnego, a następnie starosty generalnego Wielkopolski. To właśnie Wacław dokonał kolejnych modernizacji budowli. Za jego czasów zamek nabrał charakteru renesansowej rezydencji magnackiej (powstała arkadowa loggia, w komnatach pojawiły się rzeźbione w kamieniu kominki i portale, a także misternie ukształtowane stropy, zdobione odrzwia oraz liczne malowidła).

W 1695 Leszczyńscy sprzedali majątek gołuchowski rodzinie Słuszków i wydarzenie to stanowiło wejście w trwający ponad półtora wieku okres postępującego upadku budowli. Przyczyniła się do tego wojna północna – która ogromnie wyniszczyła posiadłości wiejskie w Wielkopolsce – a także fakt, że Gołuchów utracił funkcję stałej rezydencji. Często zmieniający się właściciele zamku (Górowscy, Chlebowscy, Swinarscy, Suchorzewscy) ograniczali się jedynie do niezbędnych remontów, które nie były w stanie zapobiec postępującej destrukcji. W latach 30-ych XIX stulecia obiekt był już tylko malowniczą ruiną, budzącą zainteresowanie i entuzjazm jedynie u romantycznych poszukiwaczy pamiątek odległej przeszłości. W 1853r. dobra gołuchowskie kupił właściciel pod-poznańskiego Kórnika: Tytus Działyński. Kupił on zamek z myślą o swoim jedynym synu – Janie. Zamek miał stanowić przyszłą siedzibę nowożeńców: Jana i Izabelli z Czartoryskich (córka księcia Adama Jerzego Czartoryskiego).

Niestety Jan, z powodów politycznych (finansował i organizował powstanie styczniowe na terenie Wielkopolski – poświęcając tej sprawie własny majątek i krociowe sumy, które pożyczył na ten cel od żony) musiał wyemigrować. Dla zabezpieczenia Gołuchowa przed konfiskatą, Izabella formalnie odkupiła zamek z rąk Działyńskich (zamek stanowił zabezpieczenie pożyczek udzielonych Działyńskiemu przez Czartoryskich) i w latach 1875-1885 przeprowadziła gruntowną odbudowę obiektu.

Prywatnie Izabella nie należała do osób towarzyskich. Wychowana we Francji uważała specyficzne zwyczaje panujące wśród polskiej szlachty za grubiańskie. Dystansowała się od otoczenia, za co nie cieszyła się ogólną sympatią. Izabella uwielbiała podróżować: była m.in. w Afryce Północnej i Ziemi Świętej (co w tamtych czasach wymagało od kobiety pewnej odwagi i dużego kapitału).

zamek w Gołuchowie przypomina te nad francuską Loarą

zamek w Gołuchowie przypomina te nad francuską Loarą

Izabella sprowadziła do Gołuchowa artystów z Francji – to właśnie na tym etapie jako architektoniczna inspiracja posłużyły fachowcom zamki nad Loarą. Dzięki francuskim artystom możemy w Gołuchowie podziwiać charakterystyczne wysokie, kryte łupkiem dachy, smukłe kominy i wystrój rzeźbiarski typowy dla XVI-wiecznych budowli francuskiego renesansu. Nad przebudową pracowali m.in. architekt Maurycy August Ouradou, rzeźbiarz Karol Biberon i malarz Ludwik Breugnot.

W wyposażeniu i urządzeniu wnętrz zamkowych Izabella akcentowała związki Gołuchowa z rodem Leszczyńskich. Dziś nadal możemy podziwiać Wieniawę (herb Leszczyńskich) w wielu widocznych miejscach (nad kominkami, w witrażach, na drewnianych stropach). Co ciekawe, król Stanisław Leszczyński, nigdy w Gołuchowie nie był…

Od początku zamiarem Izabelli było by w odbudowanym zamku urządzić muzeum. Stworzyła piękną kolekcję sztuki. W owych czasach było to jedno z najbardziej znanych muzeów na ówczesnych ziemiach polskich. Przed śmiercią (w 1899r.)Izabella zadbała o swoją spuściznę. Utworzyła Ordynację Książąt Czartoryskich gwarantując w jej statucie ogólną dostępność swoich zbiorów oraz ich niepodzielność. To prywatne muzeum funkcjonowało nieprzerwanie do 1939r. – do II wojny światowej.

Po śmierci Izabelli Czartoryskiej ordynację gołuchowską objął jej bratanek, również kolekcjoner, książę Witold Czartoryski. Powiększył kolekcję muzealną o wazy attyckie oraz zwiększył księgozbiór (głównie o pozycje z zakresu pasjonującej go marynistyki). Mając świadomość ogromnej wartości artystycznej całości, a jednocześnie zdając sobie sprawę z prowincjonalnego położenia Gołuchowa, Witold rozważał możliwość przeniesienia zbiorów do Poznania. Niestety plany te przerwała jego śmierć w 1911r. Majątek gołuchowski przeszedł na własność księcia Adama Czartoryskiego, właściciela Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie, ożenionego z Marią Ludwiką. Adam kontynuował działalność swojego młodszego brata – wydał obszerny przewodnik po zbiorach, powrócił też do koncepcji przesiedlenia całości kolekcji do Muzeum Narodowego w Poznaniu. Ze względu na wybuch II wojny światowej nie udało się jej jednak zrealizować.

Jeszcze przed wybuchem wojny Maria Ludwika, zdając sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia, rozpoczęła działania mające na celu zabezpieczenie najbardziej wartościowej części kolekcji i ukrycie jej poza zamkiem. W tym celu wyselekcjonowała najcenniejsze eksponaty i w 18 obitych blachą cynkową skrzyniach przewiozła je do Warszawy. Tutaj zostały sekretnie zakopane w piwnicy należącego do niej domu przy ul. Kredytowej. Tajemnicy o ukrytym skarbie nie udało się jednak utrzymać i w październiku 1941 skrytka została przez Niemców znaleziona.

W Niemcy wywieźli kolekcje muzealne z Polski, a w zamku stworzyli magazyn odzieży wojskowej. Wiele zrabowanej sztuki zniszczono, część zaginęła bezpowrotnie. Ocalała część kolekcji wróciła w 1956r. z ówczesnego Związku Radzieckiego.

Sam zamek częściowo zdewastowany dość szybko po wojnie znalazł nowego gospodarza. Już w 1951r. obiekt znalazł się pod opieką Muzeum Narodowego w Poznaniu. I rolę pięknego muzeum szczęśliwie pełni do dziś.

Z doniesień prasowych wiem, że ród Czartoryskich i Zamoyskich rozpoczął w Kaliszu proces sądowy w sprawie zwrotu przez Skarb Państwa gołuchowskiego zamku wraz z zabytkowym parkiem. Sprawa toczy się już kilka lat… Mam jednak nadzieję, że jakikolwiek wyrok w tej sprawie zapadnie – zamek i kolekcje się w nim znajdujące nadal będą powszechnie dostępne.

Póki co zamek można jeszcze zwiedzać. Jest tam ekspozycja zabytkowych wnętrz i dzieł sztuki m.in. część zbioru starożytnych waz greckich pozyskanych przez Jana Działyńskiego z wykopalisk w Noli, Capui i Neapolu (tzw. wazy gołuchowskie). Muzeum Narodowe dodatkowo wyposażyło sale zamkowe we własne zbiory: piękne gobeliny, renesansowe malarstwo europejskie, rzadkie okazy mebli, kolekcję rzemiosła artystycznego.

Uzbrojeni w niezbędną wiedzę zjawiamy się pod bramą gołuchowskiego zespołu parkowego wcześnie rano. Parkujemy dosłownie 5 metrów od głównej bramy wejściowej.

Wchodzimy do parku i wkraczamy jakby do innego świata. Pięknie zadbane alejki, egzotyczna roślinność i wspaniały widok na sam zamek. Na początku koncentrujemy się na samym 162-hektarowym parku w stylu angielskim. Jest niesamowity. Park ten został zaprojektowany przez ogrodnika Adama Kubaszewskiego. Znajduje się tu ok 650 rzadkich i egzotycznych okazów drzew i krzewów m.in. świerki syberyjskie i kaukaskie, grecką jodłę czy czerwony klon. Całości uroku dodaje płynący przez malownicze stawy lewy dopływ Prosny – rzeka Ciemna. Park jest kolejnym (poza Kórnikiem – gdzie znajduje się piękne arboretum) świadectwem dendrologicznej pasji rodu Działyńskich.

Przechodząc przez park od razu kierujemy się ku zagrodzie żubrów, które są tutaj w Gołuchowie jedną z największych atrakcji. Jak się okazuje, poza żubrami, oglądamy tutaj też dziki, daniele i koniki polskie. Jest piękna pogoda i zwierzaki też chyba spragnione są słońca, bo leniwie wylegują się w swoich zagrodach – mam nawet wrażenie, że niektóre żubry pozują mi do zdjęć…

Alejka prowadząca do zagrody żubrów sama w sobie jest interesująca. Na drzewach rozwieszono tutaj różnego rodzaju karmniki – odpowiednie dla różnych gatunków ptaków (a nawet nietoperzy). Spacerując po parku napotykamy na wesołe żaby, cieszące się z wiosny biedronki i licznie kwitnące drzewa. Wiosna to piękna pora na przyjazd tutaj!

Kierując się na zamek po drodze napotykamy na „stary dworek” czyli XIX-wieczny ceglany budynek mieszkalny dzierżawcy majątku. W pobliżu znajduje się renesansowe mauzoleum – kaplica grobowa, w którym spoczywa Izabella z Czartoryskich Działyńska (zmarła w Mentonie w 1899r.), ale pochowana została w „swoim” Gołuchowie. Niestety nie udaje nam się wejść do wnętrza kaplicy – drzwi są zamknięte.

glądanie bogato wyposażonych komnat ułatwiają nam karty informacyjne

oglądanie bogato wyposażonych komnat ułatwiają nam karty informacyjne

Nieopodal zamku znajduje się też oficyna, a w niej Muzeum Leśnictwa. Obok wypchanych zwierząt w muzeum tym można obejrzeć sztukę ludową, szkło artystyczne… Są też ekspozycje z historią gospodarki leśnej. Z uwagi na brak czasu, nie decydujemy się na zwiedzanie tej leśnej tematyki. Zwłaszcza, że naszą uwagę przykuwa wykrzykujący wniebogłosy dziwne dźwięki paw z pięknie rozłożonym ogonem.  Choć do tej pory widziałam wiele pawi, to widok ptaka w okresie godowym zrobił na mnie wielkie wrażenie… Wspaniale rozpostarty ogon wprawiany wibracje jeszcze potęgował efekt.

Robi się późno i dosłownie ostatnim rzutem na taśmę ok 15.30 rozpoczynamy zwiedzanie samego zamku. Oglądanie bogato wyposażonych komnat ułatwiają nam karty informacyjne (znajdują się w każdym pomieszczeniu) – dzięki temu wiemy na co zwrócić uwagę, co jest warte dodatkowej uwagi. Zwiedzanie całego (udostępnianego) budynku zajmuje nam ok godziny. Pałacowe ściany i gabloty zapełnia cenna kolekcja, chociaż to tylko ułamek dawnych, zrabowanych i rozproszonych zbiorów. Jej dumą jest etruskie brązowe lustro z IV-IIIw. p.n.e. Nie dlatego, że takie rzadkie i piękne, ale dlatego, że po latach odzyskane. Senatorowie z Hamburga oddali Gołuchowowi w 202r. zabytek, który hamburskie muzeum kupiło w 1955r. i eksponowało u siebie, aż wyjaśniła się, do kogo naprawdę należy. Zachwyt wzbudza też misternie rzeźbiona klatka schodowa. Każda tralka, czyli słupek balustrady, ma inny wzór. Choć księżna Izabela wiele fragmentów wyposażenia sprowadzała z zagranicy, jak niemieckie, włoskie i francuskie kominki, wykonanie dębowych schodów zleciła miejscowym cieślom. Trzech ludzi (ojciec z dwoma synami) rzeźbiło je 28 lat. Efekt jest imponujący, tyle że Działyńska go już nie zobaczyła, zmarła przed ukończeniem pracy.

Dzień mija szybko, ale nie czas jeszcze wracać do domu. Wyczytałam w internecie o dodatkowych atrakcjach w pobliżu Gołuchowa i bardzo zależy mi aby miejsca te jeszcze odwiedzić. Szczególnie mocno zależy mi na obejrzeniu kamienia św. Jadwigi – to podobno największy głaz narzutowy w Wielkopolsce. Kilka takich głazów widzieliśmy już w Wielkopolskim Parku Narodowym, ale to zobaczyliśmy w Gołuchowie to  jest dopiero COŚ – naprawdę wielki kamlot!

Po drodze do kamienia św. Jadwigi mijamy pomnik ku czci 10 tysięcy pomordowanych tutaj przez Niemców w czasie II wojny światowej Polaków i Żydów z okolic Kalisza.

Informacje Praktyczne:

– Gołuchów leży 19 km od Kalisza, przy trasie nr 15 (prowadzącej z Poznania do Kalisza)

– nocleg: widziałam oferty noclegu w samym Gołuchowie, w pobliżu są też większe miejscowości np. Kalisz i Pleszew, w których bez problemu znajdziemy nocleg w różnych zakresach cenowych

zamek:

– w pobliżu parku istnieje dużo miejsc parkingowych

– park: brama wejściowa otwarta do zmroku, wstęp bezpłatny

– zagroda żubrów i innych zwierzaków – dostępna kiedy otwarty jest park, wstęp bezpłatny

– zamek: godziny otwarcia: poniedziałek nieczynne, wtorek – piątek (w okresie 1.05. – 30.09.) godz 9.00-16.00, sobota 10.00-16.00, niedziela (w okresie 1.05. – 30.09.) 10.00-16.00; bilety: 10 PLN normalny, 7 PLN ulgowy, wtorek wstęp bezpłatny; przewodnik po muzeum: 60 PLN + bilet wstępu

głaz św. Jadwigi:

– dojazd: jadąc drogą nr 15 w kierunku Kalisza, ok 1-2 kilometry za wsią, za przystankiem autobusowym skręcić w prawo w las (są drogowskazy: „głaz narzutowy”), po lewej stronie będzie duży bezpłatny parking leśny gdzie najlepiej jest zostawić samochód

– z parkingu do głazu jest ok 2 kilometry turystycznym szlakiem niebieskim przez las, głaz będzie widoczny po lewej stronie

29 marca 2014r.