Babia Góra – Mała Babia Góra

trasa: Zawoja Markowa – schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Perć Akademików – Babia Góra (Diablak) 1.725m npm – Przełęcz Brona – Mała Babia Góra (Cyl) 1.517m npm – Hala Czarnego – Fickowe Rozstaje – schronisko PTTK Markowe Szczawiny – Zawoja Markowa (przejście z przerwami na posiłki w schronisku ok. 9 godzin)

Około 7.00 Piotr – nasz dzielny kierowca parkuje samochód na leśnym parkingu na skraju Zawoi – ja i Jacek w roli pasażerów z pewnością jesteśmy nieco bardziej wypoczęciu po nocnej podróży.

Zawoja-Markowa to osiedle Zawoi położone najbliżej szczytu Babiej Góry – w dolinie Markowego Potoku pomiędzy dwoma grzbietami bocznymi.

Przekraczamy bramę do Babiogórskiego Parku i szeroką aleją ruszamy w górę. Z czasem nasz szlak robi się coraz węższy i coraz bardziej pionowy. Nie jest to jednak trudny odcinek – w końcu to droga dojściowa do schroniska.

Przed 8.00 zjawiamy się w schronisku PTTK Markowe Szczawiny. Pamiętam jak ten obiekt budowali – gdy byłam tutaj w 2008r. miejsce to wyglądało inaczej. Bufet jeszcze zamknięty…

Jemy w schronisku śniadanie: wszyscy zajadamy jajecznicę, z tą różnicą, że ja w ramach testowania smaków Mountain House mam jajecznicę-liofilizowaną. Przyznam, że jedzenie takiej jajecznicy to dość oryginalne doświadczenie…

Jako drogę na szczyt Babiej Góry obieramy tzw. Perć Akademików. Początkowo idziemy łagodnie nachyloną drogą leśną w dolinie Markowego Potoku. Dalsza trasa to już nieustanne, momentami bardzo strome podejście. Przejście tego fragmentu jest wyliczone na 1 godz 35 min – i jest to najkrótsze i najciekawsze wejście na Diablaka ze schroniska. Szlak ten zimą jest zamknięty i w sumie nawet już teraz w październiku przekonaliśmy się o jego potencjalnym niebezpieczeństwie. Kamienne schody (na początku szlaku) i fragmenty skalne ubezpieczone klamrami i łańcuchami były pokryte lodem. Bo Babia Góra o tej porze w górnych swych partiach przywitała nas iście zimowymi warunkami: trawa, bezlistne gałązki drzew, kosodrzewina – wszystko oszronione.

Im jesteśmy wyżej tym bardziej biało. To bardzo ciekawe odczucie chodzić po śniegowym zboczu i obserwować dolinę zalaną w jesiennych, słonecznych barwach.

Gdy dochodzimy na szczyt Diablaka (1.725m npm) czujemy już zimny, porywisty wiatr. Tak to bowiem jest, że Babia Góra słynie z silnych wiatrów, które wieją tutaj o każdej porze roku. Idziemy po zacienionej stronie zbocza więc jest zimno. Na szczycie wita nas wschodzące słońce i obłędny widok na Tatry. Po południowej stronie morze chmur znad których wynurza się pasmo wysokich szczytów tatrzańskich. Taki widok wart jest każdego wysiłku i podróży przez pół Polski!

Robimy zdjęcia i rozkoszujemy się widokami. Na szczycie jest spora grupka osób, które pod pomnikiem z wizerunkiem Jana Pawła II przy akompaniamencie gitary śpiewają „Barkę”. Tworzy się fajny nastrój.

Pogoda jest rewelacyjna, niebo nad nami bezchmurne. Niestety jednak silny wiatr wychładza i powoduje, że na szczycie nie spędzamy dużo czasu. Szlakiem czerwonym schodzimy w kierunku Przełęczy Brona. Choć na Przełęczy panuje typowo jesienna aura (już nie ma śniegu i szronu) to jednak silny wiatr również stąd nas przegania.

Grań Babiej Góry jest przepiękna widokowo. Widać nie tylko całą trasę szlaku, ale również doliny po obu stronach masywu. Uczta dla oczu. Ja też często oglądam się za siebie by spojrzeć jeszcze w kierunku Diablaka – będąc wśród zielonej kosodrzewiny widzę całkiem biały szczyt. Teraz ten najwyższy punkt Babiej Góry zaczyna być atakowany przez chmury. Mieliśmy szczęście, że my byliśmy tam wcześniej – jeszcze za dobrej pogody – teraz widoczności już na pewno nie jest tam tak dobra.

Będąc na Małej Babiej Górze przypomniałam sobie moją zimową wycieczkę tego roku – wtedy podeszliśmy tutaj od strony Słowacji.

Z Małej Babiej Góry szlak prowadzi już całkiem w dół i w większości w lesie. Jednak jesienią nawet las jest piękny. Zielony, żółty i brązowy tworzą ciekawą mozaikę kolorystyczną. Po prostu jesień. A ta wiadomo – najpiękniejsza jest w górach.

Po zrobieniu małej pętelki ok 15.00 jesteśmy z powrotem w schronisku PTTK Markowe Szczawiny. Dookoła pełno ludzi. Trochę więc musimy odstać w kolejce do bufetu. Jemy obiad i tą samą co rano trasą schodzimy na leśny parking do naszego samochodu. Póki jeszcze jest jasno ruszamy w drogę. Na jutro mamy kolejny ciekawy szczyt do zdobycia: teraz Skrzyczne (1.257m npm) – najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego.

Babia Góra to szczyt, który pięknie się zdobywa o każdej porze roku… W każdym niemal miesiącu góra prezentuje się inaczej i tylko jedno jest w zasadzie niezmienne – na wierzchołku niemal zawsze wieje silny wiatr.

W ostatnim czasie na Babiej Górze byłam kilka razy. Ostatnie moje wejście nie było standardowe – wdrapaliśmy się na Diablaka zimą, od mało znanej słowackiej strony – tutaj relacja z wejścia.

Babią Górę poznałam już o każdej porze roku. Gdybym miała polecić komuś jaki czas jest najlepszy na zdobywanie Babiej Góry to wskazałabym na koniec sierpnia. Na stokach masywu przypada wtedy sezon na jagody – jest pięknie, ale trudno ruszyć się z miejsca (chyba, że z jednego krzaczka jagód, na inny krzaczek jagód).

19 października 2013r.